25 czerwca 1937 roku zapamiętany został jako „konflikt wawelski”. Chodziło o konflikt pomiędzy państwem polskim i kościołem. W tym dniu w Krakowie i w Warszawie odbywały się manifestacje przeciwko decyzji ówczesnego krakowskiego metropolity księcia Adama Sapiehy. Poszło o to, w którym miejscu ma spoczywać ciało marszałka Piłsudskiego. Tak wyglądały wydarzenia w ujęciu W. Kalickiego:

Rankiem podnieceni gazeciarze wykrzykują na ulicach Warszawy: „Ooobrażone uczucia naroduuu!”, „Dziś wieeelka demonstracjaaa na pl. Marszałka Piłsudskiegooo!”. Przechodnie wyrywają im z rąk gazety. Pisma sprzyjające rządzącemu obozowi sanacyjnemu pełne są sensacyjnych tytułów: Falą protestów odpowiada opinia społeczna na wybryk księcia Sapiehy, Postępek księcia Sapiehy napełnił goryczą i żalem serca wierzących katolików, Powszechne oburzenie w Lublinie. Pisma opozycyjne wzywają do łagodzenia emocji. Uwagi krytyczne wobec kampanii przeciw metropolicie krakowskiemu księciu Adamowi Sapiesze cenzura konfiskuje. Taki los spotkał artykuł wstępny w krakowskim „Czasie”.

Konflikt władz z księciem Sapiehą zaczął się przed dwoma laty, w dniu śmierci Józefa Piłsudskiego. Rząd postanowił pochować Marszałka po królewsku, na Wawelu. Od początku sprzeciwiał się temu metropolita krakowski. Po poufnych negocjacjach ustąpił i zgodził się na złożenie trumny Marszałka w krypcie św. Leonarda, pośród grobów królewskich. Uważał jednak, że jest to miejsce tymczasowe, i naciskał na władze, by zgodziły się na przeniesienie trumny do krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów. Rząd nie wyraził zgody. Tydzień temu książę Sapieha zawiadomił Komitet Uczczenia Pamięci Marszałka Piłsudskiego, że postanowił przenieść trumnę. Prezydent Mościcki napisał do księcia list z prośbą o zmianę decyzji. Metropolita odpisał, że postanowienia swego nie zmieni, i w nocy z 23 na 24 czerwca jedna z krakowskich firm kamieniarskich w obecności obserwatorów z ramienia Kościoła i władz przeniosła trumnę Marszałka.

Kilkanaście godzin przed tą operacją do dymisji ostentacyjnie podał się premier gen. Felicjan Sławoj Składkowski. Uzasadnił ją tym, że jako szef rządu nie potrafił zapobiec obrazie Majestatu Rzeczypospolitej przez krakowskiego metropolitę.

Prezydent dymisji nie przyjął. Ruszyła wspierana przez władze kampania sprzeciwu wobec decyzji księcia Sapiehy.

Szef sanacyjnego Obozu Zjednoczenia Narodowego płk Adam Koc wysyła do prasy oświadczenie: „Silniejsza niż śmierć miłość żołnierzy do Wodza została głęboko obrażona. Cześć Narodu dla pamięci największego w dziejach Polaka została boleśnie dotknięta. Dziś – w co uwierzyć trudno – samowola osobista jednostki wywyższyła się ponad wolę i prawo Rodziny Zmarłego, wojska, którego był Twórcą i Wodzem […] Z bolesnym oburzeniem, w zupełnej pewności, że daję wyraz uczuciom szerokich rzesz społeczeństwa – zakładam protest przeciw niedopuszczalnemu postępkowi jednostki, naruszającemu głęboki kult Narodu dla Nieśmiertelnego Wodza”.

Wieczorem w Krakowie, pod Wawelem, rozpoczyna się manifestacja protestacyjna zorganizowana przez Federację Polskich Związków Obrońców Ojczyzny. Kilkuset demonstrantów zbiera się pod Wawelem. Przemawiają wicemarszałek Senatu Kwaśniewski i prezydent Krakowa Kaplicki, po czym organizatorzy odczytują rezolucję protestującą przeciw przeniesieniu trumny Marszałka, które nazwane jest w niej aktem samowoli księcia Sapiehy. Rezolucja zostaje przyjęta przez aklamację.

Pochód w milczeniu przechodzi przed kryptą w Wieży Srebrnych Dzwonów, pochylając sztandary. Na stopniach krypty delegaci składają kwiaty. Z Wawelu demonstracja przemaszerowuje pod gmach Urzędu Wojewódzkiego. Organizatorzy manifestacji wręczają wojewodzie rezolucję. W imieniu wojewody senator Lipiński zawiadamia manifestantów, że rezolucję wojewoda przekaże do władz w Warszawie. Zrywają się burzliwe oklaski. Manifestanci śpiewają Pierwszą Brygadę.

W Warszawie zapada już zmrok, gdy rozpoczyna się zorganizowana przez władze manifestacja na pl. Marszałka Piłsudskiego. Tysięczne tłumy wypełniają plac. Nad głowami biało-czerwone flagi, transparenty: „Pan Prezydent Rzeczypospolitej niech żyje!”, „Żądamy wyłączenia grobów wawelskich spod jurysdykcji metropolity krakowskiego!”. Na trybunę wchodzi pierwszy mówca, sanacyjny senator i dyrektor Polskiego Banku Komunalnego Artur Śliwiński: „W Polsce, dłońmi Józefa Piłsudskiego dla nas wywalczonej, odżyły w zaraniu jej nowego bytu państwowego te wszystkie wady, które ongiś się stały przyczyną naszej tragedii dziejowej. Już zapomnieliśmy nieomal o tym, z jakimi trudnościami przychodziło mu zmagać się w tych latach, zapomnieliśmy przez niego nauczeni wreszcie sprawy prywatne podporządkowywać publicznym i stać na baczność przed majestatem Rzeczypospolitej. Ale oto znowu, w dwa lata po jego śmierci, uderza w nas taki właśnie dawny, warcholski wybryk. Uderza tym silniej i tym boleśniej, że ten, który go uczynił, jest strażnikiem naszego sanktuarium narodowego – Wawelu, iż strojny jest w szaty wysokiego dostojnika Kościoła, a na piersi jego błyszczy najwyższe odznaczenie Rzeczypospolitej: Order Orła Białego. Nie pozwolimy, aby znowu zapanować u nas miały najgorsze wady Polski przedrozbiorowej, nie pozwolimy, aby widzimisię warcholskiej jednostki miało decydować o sprawach, które cały naród obchodzą i dla całego narodu są święte!”.

Nad placem zrywa się burza oklasków i okrzyków: „Nie pozwolimy!”.

Poseł Walewski odczytuje tekst deklaracji organizacji kombatanckich i niepodległościowych: „Byli obrońcy i obrończynie ojczyzny, żołnierze Wielkiego i Nieśmiertelnego Marszałka Piłsudskiego, wraz z organizacjami młodzieżowymi, oraz wszystek lud stolicy Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, wzburzeni do głębi serc i sumień niesłychaną samowolą ks. metropolity krakowskiego Sapiehy, który znieważył majestat Rzeczypospolitej i obraził naszą najwyższą świętość narodową – pamięć Wielkiego Marszałka, protestują ze wszystkich sił przeciwko temu postępowaniu ks. metropolity krakowskiego. Zebrani żądają, aby Wawel, jako Panteon narodowy, został oddany we władanie polskich władz państwowych. Lud stolicy domaga się stanowczo, aby w stosunku do ks. metropolity zostały wyciągnięte wszelkie konsekwencje za jego niecny postępek przeciwko państwu i narodowi polskiemu”.

Znów oklaski, znów okrzyki: „Nie pozwolimy!”, „Precz z Sapiehą!”. Poseł Walewski odczytuje teksty depesz do prezydenta Mościckiego, marszałkowej Aleksandry Piłsudskiej i premiera gen. Felicjana Sławoja Składkowskiego. „Wierzymy, że obronisz majestat Rzeczypospolitej oraz że boleśnie dotknięty naród polski otrzyma pełne zadośćuczynienie” – głosi depesza do szefa rządu.

Prezes Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny gen. Roman Górecki wzywa do wymarszu pod Belweder. Ogromny pochód rusza Krakowskim Przedmieściem. W pochodzie maszerują i grają orkiestry wojskowe. Tłumy śpiewają Mazurka Dąbrowskiego i Pierwszą Brygadę. W przerwach słychać, jak jacyś cywile wzywają idących do skandowania: „Precz z Sapiehą!”.

Przed gmachem Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych wojskowi idący w pochodzie uciszają okrzyki. Orkiestry milkną. Tylko dobosze głucho biją w bębny.

Pochód dociera do Belwederu. Straż na dziedzińcu pełnią weterani i rezerwiści. Zapalają się reflektory, snopy światła wydobywają z półmroku dziedziniec i fasadę pałacu. Tłumy zapełniają ulicę i chodniki przed bramą. Na dziedziniec wkracza gen. Górecki i składa przed schodami wieniec z ciemnych liści, owity wstęgami orderowymi Virtuti Militari i Krzyża Walecznych. Na szarfach jest tylko data: „25.VI.1937”.

Teraz na dziedziniec wkraczają delegacje organizacji kombatanckich i społecznych. Przed wejściem do Belwederu rośnie wzgórek wieńców i bukietów. Wreszcie znieruchomiała przed bramą manifestacja rusza dalej. Kolejne szeregi demonstrantów rzucają przez bramę belwederską wiązanki kwiatów. Porządkowi rezerwiści przenoszą je na schody pałacu. Gdy w ciemnościach przechodzą ostatni manifestanci, wał kwiecia na stopniach Belwederu sięga już piersi układających go żołnierzy.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.