fotoJuż po raz drugi w naszej bibliotece gościliśmy osoby niezwykłe: Renatę Piątkowską - pisarkę oraz Malwinę Kożurno - lektorkę. Obydwie panie swą działalnością propagują wiedzę i ocalają od zapomnienia historię Ireny Sendler. Tym razem zaproszone panie spotkały się z młodzieżą szkolną z Gródkowa, Dąbia i Sarnowa oraz z czytelnikami dorosłymi, by na podstawie książki „Wszystkie moje mamy” przypomnieć postać Polki – Ireny Sendler, która podczas II wojny światowej ocaliła z warszawskiego getta ponad dwa i pół tysiąca dzieci.

Renata Piątkowska - autorka książki „Wszystkie moje mamy” w przejmujący sposób ukazała uczestnikom spotkań wydarzenia, jakie działy się w getcie okupowanej Warszawy podczas II wojny światowej. Potrafiła bardzo wyraziście przedstawić słuchaczom obraz życia w getcie. Gehennę Żydów, skazanych na powolną lub szybką śmierć. Śmierć, która czaiła się w każdym zakamarku getta, na Umschlagplacu, w bydlęcych wagonach wysypanych wapnem, w których ludzie tłoczyli się w oczekiwaniu na pewną śmierć.

Oczyma wyobraźni można było zobaczyć obdartych, cuchnących i wynędzniałych od chorób mieszkańców getta. Ludzi pozbawionych czci i honoru, którzy za kawałek chleba oddawali swe najcenniejsze pamiątki. Ludzi, których śmierć zabierała w przeróżny sposób. A to z głodu, a to z przenikliwego zimna, a to dlatego, że niezbyt elegancko kłaniali się swym oprawcom, czy wreszcie z powodu szalejącego wszędzie tyfusu.

W tym piekle na ziemi pojawia się postać Polki, Ireny Sendlerowej, pracownicy socjalno-medycznej, która nie mogła pogodzić się z takim bezmiarem ludzkiej krzywdy. Pomaga mieszkańcom getta jak potrafi i okazuje się w tej pomocy bardzo skuteczna. Podczas swojej pracy w getcie polegającej na sporządzaniu dla Niemców medycznych statystyk, wchodzi i wychodzi z tego piekła po kilka razy dziennie przemycając ciepłe ubrania, żywność i lekarstwa. Najważniejsze jednak, że postanawia ratować ludzkie życie. Wyprowadza z getta dzieci. Niemowlęta usypia luminalem, owija w szmaty, wymyśla przeróżne skrytki, by tylko przeszmuglować je poza mury. Starsze dzieci wyprowadza kanałami bądź na wozach ze zwłokami bo ich wygląd niczym nie różni się od przewożonych trupów.

Za murami, przy wsparciu Rady Pomocy Żydom „Żegota”, organizuje całą sieć pomocy. Dzieci dostają nowe tożsamości, trafiają do polskich rodzin, a pani Irena prowadzi szczegółowy spis ich danych, który zakopuje w słoiku pod jabłonką przy ulicy Lekarskiej 9 w Warszawie, by dzięki temu spisowi można było po wojnie zidentyfikować ocalałych i doprowadzić do odnalezienia się krewnych.

Jej pomoc zostaje przerwana przez kilkumiesięczne aresztowanie, podczas którego jest poddawana torturom i poniżeniu, ale po kilku miesiącach, kiedy znów wychodzi na wolność, podejmuje swą inicjatywę ponownie.
- To nie jest bohaterka w stylu współczesnych gier komputerowych, która ma dziesięć żyć do wykorzystania – podkreślała w trakcie spotkań Renata Piątkowska. - To jest żywa osoba, która miała tylko jedno życie i poświęciła je, by ratować innych.

Dzieci wyprowadzone przez Irenę Sendler przeżyły wojnę, ona sama również. Po wojnie otrzymała medal „Sprawiedliwy wśród narodów świata”, na którym wyryto napis: „Kto ratuje jedno życie ratuje cały świat”. Ona uratowała ponad dwa i pół tysiąca światów. Niestety nikt oprócz Żydów jej za to nie podziękował. W powojennej Polsce Irena Sendler i jej dzieci byli dyskryminowani przez komunistyczny system właśnie za pomoc Żydom. Jej bohaterskie czyny i dobro, jakie okazywała obcym przecież ludziom nie doczekały się żadnego upamiętnienia. Gdyby nie działania czterech młodych dziewczyn z USA, które na lekcji historii dostały zadanie, by opisać bohaterów II wojny światowej, i które przypadkiem natknęły się na postać Ireny Sendlerowej, nikt w Polsce by nie wiedział, że w Warszawie u Bonifratrów, w maleńkim pokoiku mieszkała do 2008 roku kobieta, której życie zawdzięcza nie tylko tych dwa i pół tysiąca uratowanych, ale ich dzieci i wnuki, bo po ziemi chodzi już trzecie pokolenie uratowanych przez Irenę Sendler ludzi.

„Wszystkie moje mamy” to książka wpisująca się w serię książek opowiadających dzieciom o wojnie. Jeden z bohaterów mały chłopczyk Szymek Bauman bierze naszą rękę i prowadzi za mury warszawskiego getta. Jest jednym z dzieci uratowanych przez Irenę Sendlerową, główną bohaterkę tej książki mówiącej o wojnie widzianej oczyma dziecka i z jego perspektywy. Autorka z odpowiednią sobie wrażliwością ukazała w niej dobro i zło w tym czasie nienawiści. Dobro, które w konsekwencji wygrywa i sprawia, że rany się zabliźniają.

Dobrzy ludzie to światło w czasach pogardy i taką postacią była trochę już dziś zapomniana, a dla młodego pokolenia wręcz nieznana Irena Sendlerowa. I tu swą role do odegrania miał drugi nasz gość Malwina Kożurno, która dzięki współpracy z fundacją KLAMRA doprowadziła do powstawania w polskich miastach „Murali Ireny Sendlerowej”. Te pomalowane mury, które powstały już w Warszawie, Cieszynie, Bielsku-Białej, Krakowie i innych miastach przypominają nam osobę Ireny Sendler, która dożyła 98 lat.

Rok 2018 jest nie tylko 10 rocznicą jej śmierci, ale również rokiem Ireny Sendlerowej.