fotoW ramach bibliotecznych obchodów 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości odbyło się 23 maja 2018 r. drugie spotkanie w historykiem Dariuszem Pietruchą. Tym razem nasz gość skupił się na przedstawieniu czterech postaci, które w dużym stopniu przyczyniły się do odzyskania niepodległości przez nasz kraj. Bohaterów niestety zapomnianych i czekających na przebudzenie w świadomości i pamięci Polaków.


Nasz gość to pochodzący z Bytomia historyk, który specjalizuje się w historii II wojny światowej. Na co dzień jest prezesem Stowarzyszenia na Rzecz Zabytków Fortyfikacji PRO FORTALICJUM przygotował dla nas prezentację niezwykłą. Przedstawił sylwetki czterech osób, bohaterów z czasów II wojny światowej, o których pamięć niemalże zaginęła. - Znamy tych, którym pozwolono zaistnieć – mówił Dariusz Pietrucha. - Tym stawiamy pomniki bardzo często, ale zapominamy o innych, choć nie mamy do tego prawa. Jeśli o nich nie będziemy mówić odejdą na zawsze. Jesteśmy im winni pamięć.
I przypomniał nasz gość bohaterów, o istnieniu których nikt z uczestników spotkania nie miał bladego pojęcia. Ich historie urzekają i nie trzeba było nikogo długo przekonywać, iż warte są upamiętnienia.

foto
 
Ks. Hubert Misiuda (1909 – 1944)

Urodził się 23 marca 1909 r. w Nieborowicach, w obecnym powiecie gliwickim niedaleko Knurowa. Jego ojcem był August a matką Emma z domu Płaszyńska. Jego rodzina o głębokich tradycjach religijnych i patriotycznych zamieszkiwała w latach 20. XX wieku w Lasowicach, obecnej dzielnicy Tarnowskich Gór. W 1932 r. Hubert wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Obrze koło Poznania. Tam odbył studia seminaryjne. Święcenia kapłańskie otrzymał 27 czerwca 1937 r. w kościele w Obrze z rąk arcybiskupa Walentego Dymka. Następnie udał się na Cejlon, gdzie rozpoczął pracę misyjną i tam doczekał wybuchu wojny. Zgłosił się do władz polskich w Paryżu organizujących polskie oddziały zbrojne. 22 marca 1940 r. został mianowany kapelanem wojskowym. Skierowano go do szkoły podchorążych, którą ukończył z wyśmienitym wynikiem. Następnie został kapelanem w Centralnym Ośrodku Wyszkolenia Wojskowego w Loudeac, z którego przeszedł do 3 Pułku Artylerii Lekkiej. Gdy w czerwcu 1940 r. Francja skapitulowała ks. Hubert znalazł się w Marsylii, gdzie przez 9 miesięcy pracował w szpitalu wojskowym. Następnie pracował jako duszpasterz w obozach internowanych żołnierzy polskich w Algierze i w Maroku. 23 listopada 1941 r. został kapelanem w obozie Miranda del Ebro w Hiszpanii. Potem przez Portugalię dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie został kapelanem 2 Batalionu Strzelców. 15 września 1942 r. uzyskał przydział do 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Był pierwszym polskim kapelanem, który ukończył kurs spadochronowy w ośrodku w Ringway. Został przydzielony do 3 batalionu. We wrześniu 1944 roku wziął udział w desancie pod Arnhem w Holandii. W czasie powrotnej przeprawy przez Ren, z nocy z 25 na 26 września ks. Misiuda zaginął. Widziano go jak wchodził do rzeki z innymi żołnierzami, lecz na drugi brzeg już nie dotarł. Jego ciało odnaleziono już później. Okazało się, że zginął trafiony kulą z niemieckiego karabinu maszynowego. Jako datę jego śmierci przyjęto 26 września 1944 r. Pośmiertnie odznaczono go Krzyżem Walecznych. Spoczywa na cmentarzu wojennym w Arnhem – Oosterbeek.

Augustyn i Roman Tragerowie
Niemcy jeszcze przed wybuchem II wojny światowej prowadzili badania naukowe nad różnego rodzaju nowymi typami broni. Pod koniec wojny Adolf Hitler oraz minister propagandy Josepf Goebels pocieszali samych siebie i swój naród łudząc ich wizją „cudownej broni” (niem. „Wunderwaffe”). Szefem niemieckiego programu „Wunderwaffe” był od połowy 1944 r. urodzony w Szczecinie Generalleuntnant Waffen-SS dr inż, Hans Friedrich Karl Franz Kammler, który m.in. nadzorował budowę podziemnego dolnośląskiego kompleksu określanego mianem „Riese”. Gdyby Niemcom udało się wygrać wojnę stałby się jedną z najważniejszych postaci III Rzeszy i w całym świecie. Współpracował on ściśle z z Wernherem von Braunem, twórcą rakiet typu A12, A2 oraz A3. Tajny ośrodek badawczy znajdował się na wyspie Uznam (niem. Usedom). Tam obaj panowie, a zwłaszcza von Braun, dążyli do stworzenia kolejnej „Wunderwaffe”, która mogłaby mieć decydujący wpływ na losy II wojny światowej. Ów ośrodek działał w niepozornej miejscowości Peenemunde a Brytyjczycy nie mieli o nim zielonego pojęcia. Pociski, które tam doskonalono to były pierwsze w historii rakiety kosmiczne, gdyż po wystrzeleniu osiągały one orbitę okołoziemską. Zarówno pociski V1, jak i rakiety V2 mogły zmienić przebieg drugiej wojny światowej, a nawet doprowadzić do innego jej rezultatu. Niestety Niemcom zabrakło na to czasu, a to za sprawą Augustyna i Romana Tragerów.

foto
 
Augustyn Trager (1896 – 1957)

Jako agent polskiego wywiadu wojskowego w latach 1922-1928 mieszkał w Bytomiu. Pracował w polskim konsulacie (hotel Lomnitz). Podczas II wojny światowej działacz organizacji „Miecz i Pług”. Dzięki niemu wywiad AK przekazał do Londynu plany tajnej bazy w Peenemunde. Był szefem siatki wywiadowczej AK „Bałtyk-303”. Po wojnie, aż do śmierci był prześladowany przez władze komunistyczne.

foto
 
Roman Trager (1923 – 1987)

Syn Augustyna urodzony w Bytomiu. Jako posiadacz Volkslisty został wcielony do Wehrmachtu. Skierowano go do tajnej bazy w Pennemunde na wyspie Uznam, gdzie służył w oddziałach łączności. To on narysował dokładny plan bazy, który następnie trafił w ręce Brytyjczyków.

Na podstawie uzyskanych dzięki Tragerom danych Brytyjczycy zaplanowali zbombardowanie tajnej, niemieckiej bazy w Pennemunde, co nastąpiło w nocy z 17 na 18 sierpnia 1943 r. Była to operacja powietrzna o kryptonimie „Hydra”. W efekcie tego nalotu Niemcy byli zmuszeni przenieść swój tajny ośrodek w inne miejsce, co zajęło im ponad pół roku. Te pół roku zaważyło na losach II wojny światowej, bo gdyby Niemcy wystrzelili swoje rakiety przed lądowaniem w Normandii to wszystko mogło potoczyć się inaczej i do tego decydującego o losach wojny desantu mogłoby nie dojść wcale. Jednakże plany hitlerowskich Niemiec skutecznie pokrzyżowali Tragerowie.

foto
 
Bernard Drzyzga (1911 – 1994)

Urodził się 28 lipca w 1911 roku w Nowych Reptach. Był najmłodszym z dzieci Bernarda i Teresy z domu Król. Ukończył pięcioklasową szkołę ludową, a następnie Państwowe Gimnazjum im. Księcia Jana Opolskiego w Tarnowskich Górach. Maturę zdał 1931 r. i przez następny rok uczęszczał na kurs przygotowujący do zawodowej służby wojskowej w Batalionie Szkolnym Szkoły Podchorążych w Różanie. W latach 1932 – 1934 kontynuował naukę w Szkole Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej. W 1934 roku został promowany na podporucznika i skierowany do 75 Pułku Piechoty w Chorzowie. W 1938 r. awansowano go na porucznika i powierzono dowództwo plutonu przeciwpancernego w 75pp. W kampanii wrześniowej w składzie macierzystego pułku dowodził kompanią przeciwpancerną, z która przeszedł cały szlak bojowy od wschodniego Górnego Śląska aż na Lubelszczyznę.
Jego pierwszą akcją była walka z niemieckimi dywersantami z organizacji „Freikorps Ebbinghaus” w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 r. Dywersanci opanowali wówczas kopalnię „Michał” (Siemianowice Śląskie – Michałkowice) i dopiero trzeci szturm na ich pozycje dowodzony przez Drzyzgę i wsparty przez działko przeciwpancerne pozwolił na wyparcie Niemców z kopalni.
Po kapitulacji trafił do niewoli. Przebywał w Oflagu XI B w Brunszwiku w Dolnej Saksonii a następnie w Oflagu II C w Dobiegniewie. W lipcu 1940 i 1941 r. podjął dwie próby ucieczki, które zakończyły się niepowodzeniem. Trzecią próbę podjął 8 maja 1942 r. Na piechotę przeszedł Puszczę Notecką i dotarł do Wronek. Stamtąd, przy pomocy polskich kolejarzy dojechał pociągiem przez Poznań do Kutna. Po czym pieszo przeszedł przez „zieloną granicę” do Generalnego Gubernatorstwa. Do Warszawy dotarł 20 maja 1942 r.
1 czerwca 1942 r. został zaprzysiężony, jako żołnierz Armii Krajowej pod pseudonimem „Jarosław”. Następnie przeszedł kurs saperski, uczył się także na tajnych kompletach Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył 1943 r. ze stopniem magistra filozofii.
Jako fałszywy białoruski żołnierz ds. zarządzania siłą roboczą jeździł często do Niemiec i na Śląsk, gdzie tworzył sieć punktów przerzutowych i bezpiecznych kryjówek, a także opracowywał sposoby nielegalnego przekraczania granicy. Wkrótce potem został przeniesiony do Organizacji Specjalnych Zadań Bojowych („Osa”, „Kosa”), która podlegała bezpośrednio Komendantowi Głównemu AK i zajmowała się zamachami na wysokich funkcjonariuszy niemieckiego aparatu bezpieczeństwa. W ramach oddziału wydzielono zespół „Zagra-Lin”, którego zadaniem było prowadzenie podobnych akcji na terenach niemieckich. W grudniu 1942 r. Drzyzga został dowódcą „Zagra-Lin”, wtedy też zaczął używać pseudonimu „Bogusław”.
Siedzibą „Zagra-Linu” była Warszawa. Drzyzga dysponował ponadto komórkami w Bydgoszczy i Kaliszu. A przejściowo także komórką w Rydze. Żołnierzy „Zagra-Linu” charakteryzowała, w większości wypadków, doskonała znajomość języka niemieckiego oraz stosunków panujących w Niemczech.
„Zagra-Lin” zasłynął przeprowadzeniem zamachów bombowych w stolicy nazistowskich Niemiec. Pierwsza akcja bojowa w Berlinie miała miejsce 24 lutego 1943 r. Podłożona przez polskich żołnierzy bomba eksplodowała na peronie podziemnej stacji kolejki miejskiej S-Bahn przy Friedrichstrasse. Podobno zginęło 36 osób. Drugą akcją „zagra_Linu” w Berlinie był zamach bombowy na dworcu kolejowym Friedrichstrasse przeprowadzony w dniu 10 kwietnia 1943 r. Bomba wybuchła w momencie, gdy przy peronie zatrzymały się dwa pociągi z urlopowanymi żołnierzami Wehrmachtu. Zginęło 14 osób, a Hitler wyznaczył nagrodę za głowy organizatorów tego zamachu. Mieszkańcy Berlina bali się wychodzić na dworce kolejowe.
Kolejną znaną akcją „Zagra-Linu” był zamach bombowy na dworcu głównym we Wrocławiu (23 kwietnia 1943 r.). Zginęło wtedy 4 żołnierzy Wehrmachtu udających się na urlopy. W kolejnych miesiącach „Zagra-Lin” przeprowadził szereg akcji wymierzonych w niemiecki transport kolejowy.
W 1943 r. „Zagra-Lin” planował wysadzenie pociągu specjalnego Adolfa Hitlera. Podłożono ładunki wybuchowe pod torami w okolicach Bydgoszczy. Akcję jednak odwołano, gdyż pociąg wiozący wodza III Rzeszy zmienił trasę przejazdu.
Wobec dekonspiracji „Osy” i „Kosy” dowództwo AK podjęło decyzje o rozwiązaniu całego oddziału łącznie z zespołem zagranicznym. Drzyzga został przeniesiony na stanowisko zastępcy dowódcy Kedywu w okręgu AK Łódź. Od 1944 r. był szefem referatu kwatermistrzowskiego w sztabie obwodu Tomaszów Mazowiecki, w styczniu 1944 został awansowany na kapitana. Po przejściu frontu ukrywał się przed NKWD a na wiosnę został wysłany z misją na zachód. Dotarł do Polskiej Misji Wojskowej przy sztabie głównodowodzącego wojsk alianckich w Zachodniej Europie gen. D. Eisenhowera i złożył mu w czerwcu 1945 r. raport na temat represji stosowanych przez stalinowskie służby specjalne wobec żołnierzy podziemia. Następnie został przeniesiony do 2 Korpusu Polskiego i otrzymał przydział do dowództwa 2 Brygady 3 Dywizji Strzelców Karpackich. W czerwcu 1945 r. został wysłany do Wielkiej Brytanii, gdzie organizował obozy, szkoły i szpital dla żołnierzy dywizji. Po rozformowaniu 2 Korpusu znalazł się w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. Zmarł 20 kwietnia 1994 r. w Shoreham by Sea.

 

Ci ludzie mieli realny wpływ na losy II wojny światowej, poprzez co przyczynili się w jakimś (nawet poważnym) stopniu do tego, byśmy my mogli żyć w niepodległej ojczyźnie, dlatego też nie wolno nam o nich zapominać i to właśnie uświadomił nam nasz gość Dariusz Pietrucha.