20 sierpnia 1940 roku dokonano zamachu na życie Lwa Trockiego, rewolucjonistę rosyjskiego. Wydarzenia wyglądały dramatycznie. W. Kalicki tak to wspomina:

Późnym rankiem, zaraz po śniadaniu, Lew Dawidowicz Trocki wychodzi z domu do ogrodu. Jak co dzień karmi swoje króliki. W otoczonym wysokim murem ogrodzie stoi kilku uzbrojonych po zęby ochroniarzy. Po drugiej stronie muru, na ulicy, willi strzeże 10 umundurowanych meksykańskich policjantów. Nieprzypadkowo sympatycy Trockiego nazywają jego willę przy Avenida Viena w Coyoacan, rezydencjonalnej dzielnicy stolicy Meksyku, małą twierdzą.

Jeden z przywódców rewolucji bolszewickiej, twórca Armii Czerwonej i pomysłodawca systemu sowieckich obozów koncentracyjnych, przegrał walkę o władzę ze Stalinem i w 1929 roku wyjechał z ZSRR na emigrację. Ani w Turcji, ani w Norwegii i we Francji nie udało mu się osiąść na stałe. Znany malarz meksykański Diego Rivera załatwił z zaprzyjaźnionym z nim prezydentem Meksyku Lazaro Cardenasem zgodę na przyjęcie Trockiego. Przez 2 lata Rivera i jego żona Frida Kahlo gościli w swym domu rodzinę Trockiego. Gościna skończyła się skandalem – Trocki zaczął romans z Kahlo. Na początku 1939 roku kupił niedaleko domu Rivery, także w dzielnicy Coyoacan, własny dom.

Wygnaniec nie miał złudzeń, że Stalin o nim zapomni. Willi strzegli uzbrojeni trockiści i meksykańscy policjanci.

Stalin nie zapomniał. Przed 3 miesiącami, świtem 23 maja, grupa kilkudziesięciu stalinowskich opryszków, chłopów i górników dowodzonych przez znanego malarza Davida Alfaro Siqueirosa, zaatakowała dom Trockiego. Napastnicy ostrzelali z pistoletów maszynowych willę i wrzucili do niej butelki z benzyną. Napad okazał się zupełną fuszerką: Trocki schował się pod tapczanem i nie został nawet draśnięty, zaś jego żona odniosła lekkie oparzenia. Po tym ataku ochrona willi została przez meksykańską policję wzmocniona. W oknach założono kraty, opancerzono drzwi, a w rogach ogrodu wybudowano niewielkie wieżyczki strażnicze.

Trocki kończy karmić króliki i sypie ziarno stadku kur. Ta hodowla to jedna z nielicznych jego rozrywek w małej twierdzy przy Avenida Viena. Inną są kaktusy. Gospodarz czasem wyjeżdża z ochroną w góry, w poszukiwaniu rzadkich okazów.

Choć to ranek, jest już bardzo ciepło. Zapowiada się kolejny upalny dzień.

Gospodarz wraca do willi, do swojego gabinetu. Siada do pracy przy ustawionym na środku pokoju, dużym, prostym, zawalonym papierami i bibelotami stole. Pracę przerywa mu wkrótce wizyta niezapowiedzianego gościa. Adwokat Rigalt, jeden z nielicznych ludzi, których Trocki darzy pełnym zaufaniem, pełni funkcję łącznika ze światem zewnętrznym. Dziś przybywa z niepokojącymi nowinami: meksykańscy zwolennicy Stalina, niewątpliwie na polecenie Moskwy, rozpoczęli w prasie zmasowaną kampanię oczerniającą Trockiego. Gość kładzie na stole plik gazet z artykułami dowodzącymi, że zamach bandy Siqueirosa w istocie rzeczy był prowokacją zorganizowaną przez samego Trockiego, by oczernić jego przeciwników politycznych, uczciwych komunistów-stalinowców.

Rozmowa nie trwa długo. Wzburzony Trocki z pasją zabiera się do pisania polemiki do meksykańskich gazet.

O 17.00 nierzucający się w oczy samochód osobowy parkuje przecznicę dalej od Avenida Viena. Wysiada z niego młody, przystojny mężczyzna. Mimo upału niesie przerzucony przez lewą rękę płaszcz. W samochodzie pozostają kobieta i mężczyzna w średnim wieku: Caridad Mercader, matka mężczyzny z płaszczem, Leonid Eitingon, jeden z najlepszych ekspertów NKWD od mokrej roboty poza granicami Związku Radzieckiego.

Urodziwa Caridad pochodzi z bardzo bogatej hiszpańskiej arystokracji. Jednym z jej przodków był hiszpański gubernator Kuby, zaś jej dziadek był ambasadorem króla Hiszpanii na dworze cara. Caridad jako żona hiszpańskiego magnata kolejowego opływała w luksusy, ale dostatnie salonowe życie znudziło ją. Z 4 dzieci uciekła od męża do Paryża. Na życie zarabiała tam robótkami na drutach. Po wybuchu wojny domowej w Hiszpanii wróciła do Barcelony i wstąpiła w szeregi anarchistów. Jej najstarszy syn zginął na froncie. Średni syn Ramon, po przeszkoleniu dywersyjnym, walczył na tyłach wojsk frankistowskich w grupie partyzanckiej. Ona sama podczas nalotu została ranna.

W Hiszpanii Caridad Mercader i jej syn poznali rezydenta NKWD płk. Leonida Eitingona, który występował tam jako gen. Kotow, doradca brygad międzynarodowych. Choć wytyczne zagranicznej służby NKWD zabraniały oficerom wywiadu romansowania ze swoimi agentami, słynący z erotycznych podbojów Eitingon szybko zaciągnął ją do łóżka. W 1938 roku Caridad i jej syn wyjechali do Paryża i tam formalnie zostali zwerbowani przez Eitingona, który skierował Ramona do infiltrowania środowiska trockistów. Romansowy enkawudzista zabójca Eitingon miał specyficzne poczucie humoru – Ramonowi nadał pseudonim „Matka”. Młody Mercader za pieniądze NKWD udawał bogatego przemysłowca, dla kaprysu wspierającego finansowo trockistów. W Paryżu Ramon poznał sympatyczkę ruchu trockistowskiego Sylvię Ageloff i błyskawicznie ją uwiódł. Nie było to trudne – bardzo przystojny, niezwykle inteligentny, władający kilkoma językami, wysportowany Mercader był w Paryżu obiektem westchnień wielu młodych lewicujących dam. O jego inteligencji świadczyło choćby uporczywe odmawianie Eitingonowi przedstawienia mu Sylvii – Ramon nie zapominał, że urokowi sowieckiego wywiadowcy nie oparła się jego matka.

W październiku 1939 roku, po upadku republiki hiszpańskiej, na polecenie NKWD Ramon Mercader przeniósł się do Nowego Jorku i jako Kanadyjczyk Frank Jackson założył na Brooklynie firmę eksportowo-importową. W ślad za nim przyjechała, nieświadoma prawdziwej roli Ramona, jego narzeczona Sylvia Ageloff. Później przeniósł się on do Meksyku i rozpoczął pracę w filii swej fikcyjnej firmy. Sylvia także pojechała do Meksyku. Została sekretarką Trockiego. Mercader często przyjeżdżał pod dom Trockiego i zabierał ją po pracy. Oswajał w ten sposób ochronę ze sobą.

Po spartaczonym napadzie bandy Siqueirosa Stalin osobiście dał zgodę na dokonanie zabójstwa przez jednego samotnego zamachowca. 5 dni po strzelaninie przy Avenida Viena Ramon Mercader pierwszy raz przekroczył próg małej twierdzy Trockiego. Starał się zrobić jak najlepsze wrażenie – 30-letniemu Estebanowi, synkowi Zinaidy, najstarszej córki Trockiego z jego pierwszego małżeństwa, podarował model samolotu. W ciągu 3 miesięcy od pierwszej wizyty Mercader odwiedził dom Trockiego jeszcze 11 razy. Ostatnio ochrona uznała go za zaufanego gościa i przestała rewidować przy wejściu.

Eitingon zrobił wszystko, by zamach się udał. Ściągnął do Meksyku matkę Ramona. Caridad najpierw przekonywała syna, by podjął się zabójstwa, teraz zaś towarzyszy mu w samochodzie, pilnując, by w ostatniej chwili nie zawiódł. Ramon ma w kieszeni rewolwer, nóż oraz list podyktowany przez Eitingona i opatrzony dzisiejszą datą. Tłumaczy w nim, że postanowił zabić Trockiego, gdyż ten rzekomo wielki rewolucjonista nie wiadomo za czyje pieniądze kupił dom w Coyoacan i dostatnio go wyposażył. Mało tego, Trocki namawiał go do misji terrorystycznej w Związku Radzieckim, a na dobitkę sprzeciwił się jego planom poślubienia Sylvii. Ten pokrętny elaborat ma na celu przekonanie śledczych, że zabójca działał samotnie, z powodów osobistych i że nic nie łączy go z sowieckimi tajnymi służbami. Ale to tylko ubezpieczenie na wypadek porażki – plan przewiduje, że Ramon zabije Trockiego po cichu, nie używając rewolweru, zdoła wyjść z willi, zanim ochrona podejmie pościg, i ucieknie samochodem z Eitingonem i Caridad.

Trocki wita Franka Jacksona, czyli Ramona Mercadera, w ogrodzie i prowadzi do gabinetu. Mercader wyjaśnia, że napisał artykuł krytykujący amerykańskich trockistów Schachtmana i Burnhama za ideologiczne odstępstwo, i prosi o naniesienie poprawek. Trocki siada do stołu, zachęca gościa, by usiadł po drugiej stronie blatu, i zaczyna czytać tekst. Mercader staje za plecami gospodarza, po jego lewej ręce. Wie, że przycisk alarmowy zamocowany jest z lewej strony blatu. Spod przewieszonego przez ramię płaszcza wyjmuje alpinistyczny czekan, którego używa podczas wypraw w góry. Trzonek wcześniej skrócił, by czekan można było łatwiej ukryć. Trocki kątem oka dostrzega za sobą gwałtowny ruch i szybko obraca się. Dzięki temu potężne uderzenie czekana trafia nie w czubek głowy, lecz nieco z boku. Trocki, straszliwie krzycząc, zasłania się przed kolejnymi ciosami. Mercader uderza go czekanem w twarz, ramię, bark, ale ciosy są słabe. Wreszcie Trocki wpija się zębami w jego rękę. Wpadają strażnicy, wyrywają napastnikowi czekan, obalają go na podłogę. Teraz oni biją i kopią Mercadera. Zakrwawiony Trocki woła: „Nie zabijać go! Musi powiedzieć, kto go przysłał”.

Ze szkoły wraca do domu mały Esteban. W jadalni dostrzega kilkunastu członków ochrony Trockiego, jego współpracowników i żonę Natalię Siedową. Chłopiec przekrada się do gabinetu: dziadek leży na dywanie, z głowy płynie mu krew.

Rana w czaszce zadana czekanem przez Mercadera ma 7 cm głębokości, ale Trocki, o dziwo, nie traci przytomności. Przychodzi dr Dutrem, lekarz, emigrant z Katalonii, przyjaciel Trockiego. Stwierdza z ulgą, że rana nie jest zbyt poważna. Później przyjeżdża ambulans meksykańskiego Zielonego Krzyża i zabiera rannego do szpitala Ruben Remero.

W nocy ranny śpi spokojnie, nad ranem następnego dnia czuje się całkiem dobrze. Prosi o dostarczenie danych statystycznych o francuskiej gospodarce. Po południu jego stan gwałtownie pogarsza się. Trocki umiera o 19.25.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.