Ułatwienia dostępu

Babcia umarła bez komunikatu

31 sierpnia 1939 roku to czas niemieckich prowokacji w przededniu wojny z Polską. W. Kalicki przypomina nam dziś te wydarzenia:

O 16.00 szef SD, Służby Bezpieczeństwa SS Gruppenführer Reinhard Heydrich telefonuje ze swego biura w Berlinie do hotelu Haus Oberschlesien w Gliwicach. Telefon odbiera SS-Sturmbannführer Alfred Naujocks, jeden z najlepszych speców SD od sabotażu i dywersji.

 – Proszę o telefon – mówi tylko Heydrich.

Naujocks natychmiast oddzwania.

 – Babcia umarła – mówi Heydrich i rozłącza się.

To sygnał do rozpoczęcia wymyślonej przez Heydricha akcji dywersyjnej w przededniu ataku III Rzeszy na Polskę. Przebrani za polskich powstańców, mówiący po polsku esesmani mają zaatakować 3 obiekty na przygranicznym terytorium Niemiec: leśniczówkę w Byczynie, Urząd Celny w Stodołach i radiostację w Gliwicach. Operację tę zaakceptował Hitler, a Reichsführer SS Heinrich Himmler niedawno osobiście, incognito wizytował miejsce akcji w Stodołach.

Pierwotne plany przewidywały pozostawienie na miejscu prowokacji zabitych więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych jako rzekomo zastrzelonych w walce polskich napastników. Heydrich nazwał ich „konserwami”. Ostatecznie zdecydowano, że w budynku radiostacji w Gliwicach ma być zabita tylko jedna ofiara. Gestapo wytypowało na nią Franza Honioka, obywatela i mieszkańca Niemiec, ale sympatyka Polski. Honiok brał udział po stronie polskiej w III powstaniu śląskim. Do 1925 roku mieszkał w Polsce, ale z powodu biedy przeprowadził się do Niemiec.

Poprzedniego dnia został podstępnie, niemal bez świadków, aresztowany we wsi Łubie, w której mieszkał, i przewieziony do pojedynczej celi w więzieniu policyjnym w Gliwicach.

Ok. 18.00 przed gmachem prezydium policji w Gliwicach zatrzymuje się czarna limuzyna. Oprócz kierowcy siedzą w niej 3 mężczyźni – jeden w mundurze SS, pozostali dwaj po cywilnemu. Esesman wysiada i wchodzi do gmachu policji. Tam czeka na niego oficer SS. Obaj idą prosto do policyjnego punktu sanitarnego. Oficer SS nie przedstawia się szefowi punktu sanitarnego – po prostu żąda wydania białego kitla. Ani jednym słowem nie wyjaśnia, do czego kitla potrzebuje. Na korytarzu wręcza kitel drugiemu esesmanowi. Obaj przechodzą do przyległego więzienia policyjnego. Po drodze do esesmanów dołącza komisarz bytomskiej policji. Esesman wkłada lekarski kitel na mundur. Teraz wygląda jak sanitariusz. Rzekomy sanitariusz wchodzi z komisarzem policji do jednej z cel. Siedzi w niej drobny, niepozorny mężczyzna w tanim, zniszczonym już ubraniu. To Franz Honiok. Komisarz rzuca doń, że po osadzeniu w więzieniu, jeszcze przed rozpoczęciem śledztwa, musi zostać z powodów sanitarnych zaszczepiony.

Esesman w białym kitlu wyjmuje z kieszeni strzykawkę i jakąś ampułkę. Honiok bez protestu odwija rękaw koszuli. Po zastrzyku świat zaczyna mu wirować przed oczami. Narkotyk sprawia, że więzień traci kontakt z rzeczywistością. Komisarz policji zapina mu rękaw, potem bierze pod ramię i wyprowadza go na wewnętrzny dziedziniec więzienia. Stoją tam już 2 samochody. Przed chwilą podjechał nieoznakowany samochód policyjny. Sekretarz kryminalny Karl Nowak miał się stawić o tej porze przed więzieniem wraz z policyjnym kierowcą.

Inspektor prowadzi zupełnie oszołomionego Honioka do samochodu policyjnego. Sekretarz Nowak ma przesiąść się na tylne siedzenie. Komisarz wtłacza Honioka na miejsce obok kierowcy. Więźniowi opada głowa. Oddycha ciężko.

Oba samochody natychmiast odjeżdżają. Kierowca policyjny ma rozkaz trzymania się czarnej limuzyny SS.

Jest już po 19.00, gdy w pokoju nr 7 hotelu Haus Oberschlesien zbierają się esesmani grupy uderzeniowej. Naujocks wyjaśnia im, że mają upozorować atak polskich powstańców na budynek radiostacji w Gliwicach. Podczas napadu wolno porozumiewać się wyłącznie po polsku, wolno też po polsku kląć i przeklinać Niemców. Na koniec ma być odczytana na antenie, po polsku, antyniemiecka odezwa. Inna grupa podrzuci do radiostacji zwłoki człowieka, które mają udawać jednego z zabitych polskich napastników.

O 19.45 7 esesmanów Naujocksa opuszcza w cywilnych ubraniach Haus Oberschlesien. Przed hotelem czekają na nich 2 samochody osobowe. Kierowcą jednego z nich jest Fedor Jansch. Około 20.00 samochody zatrzymują się przed wejściem do budynku gliwickiej radiostacji. Przed radiostacją nie ma żadnej straży – na rozkaz SS została wcześniej usunięta. Naujocks zostawia 2 ludzi przed drzwiami wejściowymi i podaje im hasło oraz odzew dla grupy mającej dostarczyć „konserwę”, zabitego rzekomego polskiego powstańca. Reszta wchodzi do budynku.

Napastnicy przechodzą przez maszynownię i kierują się do oddzielonej 2 szklanymi ścianami sali nadawczej. Siedzą w niej główny telegrafista Nawroth, dyżurny maszynista Kotz, dozorca Foitzik, urzędnik pocztowy oraz dowódca warty policyjnej.

Foitzik dostrzega gości, wychodzi z sali nadawczej i pyta, czego sobie życzą. Przybysze wyciągają pistolety i krzyczą po polsku: „Ręce do góry!”.

Pierwszy podnosi ręce dowódca policyjnej warty, po nim pozostali pracownicy. Napastnicy, klnąc po polsku, przyniesionym ze sobą cienkim sznurkiem krępują im ręce na plecach. Pętle zakładają wiązanym na gołe szyje. Jedynie policjantowi podkładają pod sznurek kołnierz munduru. Skrępowanych pracowników radiostacji ludzie Naujocksa sprowadzają do piwnicy i tam każą ustawić się twarzami do ściany. Przy każdym ruchu sznurek mocniej wpija się im w szyje i dusi.

Jeden z napastników, doktor nauk technicznych, próbuje uruchomić mikrofon. Bez skutku. Naujocks rozkazuje przyprowadzić z piwnicy telegrafistę Nawrotha. Bity kolbą pistoletu Nawroth powtarza, że radiostacja w Gliwicach nie nadaje własnego programu, lecz transmituje program radiostacji wrocławskiej. Przygotowane tu audycje przesyłane są do silnej, regionalnej radiostacji we Wrocławiu i nadawane stamtąd. Gliwice mogą lokalnie emitować przez łącza urzędu telegraficznego jedynie to, co w tym samym czasie nadaje Wrocław.

To kompletna klapa przygotowanej pospiesznie, bez należytego rozpoznania, akcji. Naujocks wpada we wściekłość. Każe sprowadzić z piwnicy Kotza i Foitzika, ale ci, mimo bicia, powtarzają, że o technice stacji nie mają pojęcia.

Radiotechnik z grupy Naujocksa wpada jednak na pomysł, który może uratować całą operację. Wysokim masztom radiowym grozi podczas niepogody uderzenie pioruna. Dlatego buduje się je z drewna, a gdy zbliża się burza, przerywa się nadawanie audycji i uziemia maszt, a przez awaryjny mikrofon, tzw. mikrofon burzowy, słuchacze zawiadamiani są o przerwie w nadawaniu.

Esesmani Naujocksa rzucają się do szukania mikrofonu burzowego. Znajdują go w szafce z narzędziami. Technik Naujocksa odłącza od wzmacniacza przewód z emitowanym przez Wrocław programem i podłącza mikrofon burzowy.

 „Uwaga! Tu Gliwice! Radiostacja znajduje się w polskich rękach…” – jeden z napastników odczytuje po polsku prowokacyjny komunikat. Na rozkaz Naujocksa w tym czasie jego koledzy wykrzykują po polsku pogróżki pod adresem Niemców i strzelają w sufit. Słuchacze powinni odnieść wrażenie, że podczas wygłaszania komunikatu w radiostacji ciągle trwa walka z napastnikami.

Mieszkający nieopodal kierownik gliwickiej radiostacji z zawodowego przyzwyczajenia słucha wieczornej audycji. Gdy słyszy pierwsze słowa komunikatu o napadzie, nie zastanawiając się, w koszuli wybiega z domu. Po chwili z okrzykiem „Co tu się dzieje!?”, wpada do budynku radiostacji. Esesmani Naujocksa głupieją. Do diabła, kto to? Wreszcie jeden z napastników przystawia mu do piersi pistolet. Ale kierownik Klose nie traci rezonu. Pięknym sierpowym nokautuje grożącego mu bronią faceta i wybiega z budynku. Pędzi do swego domu i już po chwili wydzwania, gdzie się tylko da, z alarmem, że Polacy napadli na radiostację.

Zaskoczony esesman przed mikrofonem nagle kończy komunikat okrzykiem: „Niech żyje Polska!”.

Naujocks jest równie zszokowany jak jego podwładni, ale szybko wraca do siebie. Przytomnie zauważa, że przypadkowa interwencja nieznanego Niemca tylko uwiarygodni rzekomo polski napad. Całkiem zadowolony z takiego obrotu sprawy, zarządza odwrót.

Z czarnej limuzyny zaparkowanej na polnej drodze, z boku budynku radiostacji, 2 gestapowcy po cywilnemu niosą pod ramiona nieprzytomnego Franza Honioka. Podają hasło pilnującym drzwi ludziom Naujocksa i wchodzą do środka. Kładą Honioka na podłodze zaraz za drzwiami wejściowymi.

Naujocks opuszcza budynek jako ostatni. Wychodząc, strzela Honiokowi w głowę.

Zadowoleni napastnicy wracają samochodami do hotelu. Nie zdają sobie sprawy, że ich komunikatu nie retransmitowała radiostacja we Wrocławiu, więc zamiast ćwierci Europy słyszeć go mogli jedynie mieszkańcy okolic Gliwic. Mogli, ale nie słyszeli, bo w trakcie odczytywania nastąpiło zwarcie obwodu z mikrofonem burzowym. W eter poszły tylko pierwsze słowa o polskim napadzie.

Z hotelu rozentuzjazmowany Naujocks natychmiast dzwoni do Berlina, do SS-Gruppenführera Heydricha, który bezskutecznie nasłuchuje w radiu komunikatu napastników z Gliwic. „Wszystko przebiegło bez zarzutu, Herr Gruppenführer” – melduje Naujocks.

 „Pan kłamie! Ja cały czas czekałem!” – ryczy na to wściekły Heydrich.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.

Mamy zaszczyt zaprosić Państwa na wyjątkowe wydarzenie literackie – spotkanie autorskie z Michałem Rusinkiem, jednym z najbardziej cenionych współczesnych pisarzy i poetów.

Spotkanie odbędzie się 7.10.2024 r. w Sali multimedialnej naszej biblioteki, w Psarach, przy ul. Szkolnej 45 o godzinie 17.

Michał Rusinek to autor, który zyskał uznanie zarówno wśród krytyków, jak i czytelników dzięki swoim nietuzinkowym książkom, w których łączy wrażliwość poety z przenikliwą analizą rzeczywistości. Jego twórczość obejmuje zarówno literaturę dla dorosłych, jak i dla dzieci, a także eseistykę. W swoich książkach często porusza tematy bliskie każdemu z nas, takie jak miłość, przyjaźń, czy poszukiwanie sensu w codzienności.

Podczas spotkania będzie mieli Państwo niepowtarzalną okazję, aby usłyszeć Michała Rusinka na żywo. Autor opowie o swoich inspiracjach, procesie twórczym oraz najnowszych projektach literackich. Nie zabraknie też refleksji na temat współpracy Autora  z wybitną poetką i noblistką Wisławą Szymborską.

Będzie również czas na pytania od publiczności, co stanowi doskonałą okazję do bezpośredniego kontaktu z autorem. Będzie również możliwość zakupu książek z autografem!

Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników literatury, zarówno stałych fanów Michała Rusinka, jak i osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z jego twórczością. To doskonała okazja, aby spędzić wieczór w towarzystwie literatury i ciekawych rozmów.

Image