9 lutego 1904 atakiem na Port Arthur rozpoczyna się wojna rosyjsko-japońska. To wydarzenie przypomina nam dziś W. Kalicki:

Jest północ 8 lutego. Przyjęcie wydane w Port Arthur przez wiceadm. Starka, dowódcę rosyjskiej Eskadry Oceanu Spokojnego, rozwija się wspaniale. Leją się strumienie szampana i wódki, goście pochłaniają ogromne ilości kawioru i przekąsek. Świetnego nastroju wiceadm. Starka nic nie jest w stanie zepsuć. Ani to, że kilkuletni spór Japonii z Rosją o wpływy w Mandżurii i Korei w opinii światowej dyplomacji wkrótce musi skończyć się wojną. Ani to, że wczoraj po południu Tokio zerwało negocjacje z Petersburgiem. Ani to wreszcie, że w Port Arthur od paru dni brakuje golibrodów; niemal wszyscy tutejsi mistrzowie brzytwy byli Japończykami, a od paru dni Japończycy pośpiesznie ewakuują się poza granice rosyjskiego imperium.

Rosyjskie pancerniki i krążowniki stoją na redzie niestrzeżone. Całe przygotowania wojenne ograniczyły się do przemalowania dziś krążowników z pokojowej białej barwy na oliwkową, wojenną.

Kwiat korpusu oficerskiego potężnej floty rosyjskiej stojącej na redzie pije, śpiewa, tańczy; do redy Port Arthur zaś skrycie zbliża się równie silna japońska Połączona Flota pod dowództwem adm. Heihahiro Togo. Japoński rząd i Admiralicja zdecydowały się zaatakować flotę rosyjską z zaskoczenia, bez wypowiadania wojny.

Japońskie niszczyciele skradają się w ciemnościach, zręcznie omijają rosyjskie okręty patrolujące. O 23.30 wystrzeliły pierwsze torpedy. Wybuchy targnęły potężnymi kadłubami pancerników „Retwizana”, „Cesariewicza” oraz krążownika „Pałłada”. Balujące dowództwo eskadry i wyżsi oficerowie w ogóle nie przejmują się eksplozjami na redzie – to na pewno jakieś manewry!

Atak torpedowców kończy się dopiero po północy, 9 lutego. Rosjanom dopisało szczęście – uszkodzenia 2 najnowszych pancerników i krążownika da się usunąć w ciągu kilkunastu tygodni.

Wiceadm. Togo nie daje za wygraną. Czeka tylko, aż wstanie świt. O 10.55, na czele swych pancerników podchodzi do redy Port Arthur i rozpoczyna morderczy ostrzał. Ale wiceadm. Stark już wytrzeźwiał po nocnym balu. Rusza w morze na czele swoich ciężkich okrętów. Zaciekła bitwa trwa niemal godzinę. Rosjanie uzyskują 38 trafień, Japończycy zaledwie 11. Wiceadm. Togo jak niepyszny wycofuje się spod Port Arthur.

Ale w koreańskim porcie Czemulpo, niedaleko od Seulu, Rosjanie nie mają szans. Koreański rząd ogłosił miasto i port strefą neutralną. Stacjonują tu, oprócz rosyjskiego krążownika „Wariag” i kanonierki „Koriejec”, także brytyjski krążownik HMS „Talbot”, francuski „Pascal”, włoski „Etna” oraz amerykańska kanonierka USS „Vicksburg”. Jeszcze wczoraj, 8 lutego, silny zespół japońskich krążowników i torpedowców pod dowództwem kontradm. Sotokichi Uriu wraz ze statkami wyładowanymi piechotą zbliżył się do redy Czemulpo. Łamiąc neutralność miasta i portu, wieczorem i nocą japońscy żołnierze wylądowali pod miastem.

O 8.30 japońskie statki transportowe i okręty zespołu kontradm. Uriu odchodzą z redy Czemulpo na morze. Desant 2,5 tys. żołnierzy piechoty, po zajęciu portu i pozostawieniu tam niewielkich sił, rusza na Seul. Kontradm. Uriu wysyła ultimatum skierowane do rosyjskiego dowódcy kmdr. Rudniewa. Wysyła je dziwną drogą. Najpierw ultimatum otrzymuje japoński konsul w Czemulpo, który następnie zjawia się z nim u konsula rosyjskiego. Carski dyplomata o 9.30 przekazuje je wreszcie na pokład rosyjskiego krążownika. Kontradm. Uriu oficjalnie zawiadamia o rozpoczęciu wojny i żąda, by „Wariag” i „Koriejec” do godz. 12.00 wyszły w morze. W przeciwnym razie eskadra japońska zaatakuje je na kotwicowisku o godz. 16.00. Pisma od japońskiego dowódcy otrzymują także dowódcy okrętów państw neutralnych. Kontradm. Uriu domaga się, by ich jednostki do godz.16.00 opuściły neutralny port, gdyż o tej porze zacznie się japoński atak.

Jest to niesłychane naruszenie prawa międzynarodowego. Dowódca brytyjskiego krążownika HMS „Talbot” kmdr Lewis Bayly znajduje się w niezbyt zręcznym położeniu. Z jednej strony Wielka Brytania jest w formalnym sojuszu z Japonią i brytyjski oficer nie powinien przysparzać kłopotów japońskiemu kontradmirałowi. Z drugiej jednak kmdr Bayly, któremu przysługuje tzw. starszeństwo wśród dowódców wszystkich okrętów stojących na redzie Czemulpo, nie może nie zareagować na łamanie prawa przez Japończyków. Znajduje jednak salomonowe wyjście. Zaprasza dowódców stacjonujących tu okrętów na naradę. Kmdr Marshall z amerykańskiego USS „Vicksburg” odmawia przybycia. Twierdzi, że musi ściśle przestrzegać zasad neutralności.

Narada okazuje się potulnym przyjęciem warunków japońskich. Wszyscy zgodnie oświadczają kmdr. Rudniewowi, że jeśli „Wariag” i „Koriejec” nie wypłyną w ciągu 2 godzin, krążowniki państw neutralnych opuszczą redę Czemulpo. Rosyjski dowódca prosi, by wobec łamania prawa międzynarodowego przez Japończyków okręty państw neutralnych eskortowały jednostki rosyjskie do granicy koreańskich wód terytorialnych, ale brytyjski oficer sprzeciwia się. Spotkanie kończy się uchwaleniem formalnego protestu, bez znaczenia dla schwytanych w potrzask okrętów rosyjskich.

Krążowniki japońskie dysponują 4 działami kalibru 203 mm, jednostki rosyjskie – tylko 2. Japończycy mają na pokładach 38 armat 152 mm, Rosjanie – zaledwie 13. Kmdr Rudniew nie ma ani jednego torpedowca, wiceadm. Uriu dysponuje aż 7. Co więcej, jego zespół ma kolosalną przewagę manewrową nad okrętami rosyjskimi, muszącymi przebijać się na otwarte morze wąskim torem wodnym.

Kmdr Rudniew wraca na pokład krążownika. Zwołuje naradę wojenną. Oficerowie są w bardzo bojowych nastrojach. Mimo miażdżącej przewagi wroga chcą siłą przebijać się do Port Arthur. A gdy nie uda się przebić – sami zatopią oba okręty. Załogi, gdy dowiadują się o decyzji oficerów, wiwatują z entuzjazmu. Wszyscy chcą się bić – aż do końca. Na przestarzałym „Koriejcu”, który ma jeszcze pomocnicze żagle, marynarze rąbią i zrzucają wysokie stengi i gafle masztów, by utrudnić Japończykom celowanie.

O 11.20 „Wariag” i „Koriejec” podnoszą kotwice i ruszają do boju. Na ich pokładach orkiestry grają marsze. Przepiękny widok płynących po honorową śmierć marynarzy porywa załogi okrętów włoskiego, francuskiego, amerykańskiego i nawet brytyjskiego. Marynarze za nic mają wcześniejsze kunktatorstwo swoich oficerów. Stają wzdłuż burt i żegnają Rosjan gromkimi „hurrraaa!”. Na włoskim krążowniku orkiestra zaczyna grać hymn rosyjski.

Z równym entuzjazmem szykują się do boju załogi okrętów japońskich. Wczoraj, w drodze do Czemulpo, krążownik „Takachiho” staranował wynurzającego się wieloryba. Marynarze biorą incydent za dobrą wróżbę. Krwawiący, zapadający się w otchłań pod dziobem japońskiego okrętu olbrzym symbolizuje dla nich Rosję.

Wiceadm. Uriu na widok ruszających do boju Rosjan podnosi na rejach swojego krążownika „Naniwa” sygnał „Proponuję poddać się bez walki”. Kmdr Rudniew nie reaguje. O 11.45 odległość między okrętami maleje do 8300 m. Jako pierwsze odzywają się działa krążownika „Asama”. Po 55 minutach walki „Wariag” płonie. Japońskie pociski rozbijają połowę jego artylerii, pomost bojowy, dalmierze, uszkadzają ster, przebijają kadłub poniżej linii wodnej. Ginie 32 marynarzy, niemal 200 jest rannych. „Koriejec” wysuwa się przed krążownik i ogniem dział osłania jego powrót do portu Czemulpo. Kmdr Rudniew, choć ranny w głowę, zarządza natychmiastowe gaszenie pożaru, naprawę uszkodzonych armat i urządzeń. Chce jak najszybciej znów wyjść w morze i wznowić walkę. Ale krążownik nabiera coraz więcej wody przez dziury po japońskich pociskach. Rośnie przechył na lewą burtę. Nie ma już mowy o drugiej bitwie. Kmdr Rudniew rozkazuje wysadzenie swych okrętów. O 15.55 potężny wybuch rozrywa przednią część kadłuba „Koriejca”. Odłamki lecą w głąb zatoki. Kmdr Bayly interweniuje u rosyjskiego dowódcy, by nie wysadzać krążownika; obawia się, że wybuch uszkodzi jego okręt. Rosjanie otwierają więc zawory w dnie. O 18.00 „Wariag” przewraca się na lewą burtę i osiada na dnie.

Okręty francuski, włoski i brytyjski przyjmują na pokład rosyjskich marynarzy. Amerykanin kmdr Marshall odmawia udzielenia pomocy – obsesyjnie zasłania się wymogami przestrzegania neutralności.

Dochodzi 20.00. Z pokładów obcych krążowników bohaterscy rosyjscy marynarze patrzą, jak tonie podpalony przez załogę rosyjski statek transportowy „Sungari”. Rozpaleni walką, oszołomieni przegraną, nawet nie przeczuwają, że dziś koniec caratu przybliżył się na wyciągnięcie ręki, a Japonia wkroczyła na drogę do mocarstwowości. Nie przypuszczają, że wkrótce obsypie ich deszcz Krzyży św. Jerzego, a oni sami przejdą do rosyjskiego panteonu.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.