12 lutego 1967 roku członkowie brytyjskiego zespołu rockowego The Rolling Stones wraz z przyjaciółmi urządzili sobie imprezę. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie najazd policji, który, jak się później okazało był wcześniej zaplanowany. Datę tę uważa się za początek wojny, jaką brytyjski establishment wydał ówczesnej młodzieży. W. Kalicki tak oto wspomina tamto wydarzenie:

O północy Acid King David (Kwasowy Król Dawid) z groteskowym namaszczeniem rozdaje bibułki nasączone LSD. Wygłasza przy tym pompatyczne pouczenie: „To jest Tao dwuetylowego kwasu lizergowego, kochani. Pozwólcie mu przemówić, niech was nauczy, jak wędrować przez Kosmos”. Nikt z częstowanych narkotykiem nie śmieje się jednak z tej napuszonej celebry – w końcu to Acid King rozdaje „kwas”, teraz to on jest tu najważniejszy.

W saloniku wiejskiej posiadłości Redlands w Sussex, niedawno kupionej przez Keitha Richardsa, gitarzysty zespołu The Rolling Stones, grupa młodych ludzi rozpoczyna trip, narkotykową podróż po zażyciu LSD. Oprócz gospodarza i Acid King Davida, czyli Kanadyjczyka Davida Schneidermanna, jest wokalista Rolling Stones Mick Jagger, jego dziewczyna Marianne Faithfull, przyjaciele Stonesów: Christopher Gibbs, Michael Cooper, Nicky Kramer i Robert Fraser. I jeszcze Mohammed, marokański służący Roberta Frasera. Parę godzin wcześniej Jagger i Richards skończyli nagranie w londyńskich Olimpic Studios, cała ta ekipa zapakowała się do pożyczonego mikrobusa i po 2 godzinach jazdy dotarła do Redlands. Plany na weekend były ambitne: degustacja prochów przywiezionych prosto z Kalifornii przez Schneidermanna oraz zwiedzanie turystycznych atrakcji, kamiennego kręgu w Stonehenge i rozmaitych ruin starych budowli.

Trip po kwasie serwowanym przez Schneidermanna kończy się po 5.00 nad ranem. Goście idą spać do 4 sypialni na piętrze. Keith Richards zasypia w fotelu w salonie.

O 9.00 budzą się Mick Jagger i Marianne Faithfull. Schneidermann podaje im herbatę i białą błyskawicę, wedle niego świetny gatunek „kwasu” robiący furorę w Stanach. Po zażyciu jej Marianne robi się trochę niedobrze. Jagger początkowo też nie czuje się po białej błyskawicy najlepiej. Schneidermann częstuje kolejnych chętnych. O 11.00 budzi się Keith Richards. W kuchni zastaje Schneidermanna i Mohameda. Reszta zasnęła po porannej dawce narkotyku. Richards wypija herbatę, bierze białą błyskawicę i wychodzi do ogrodu. Nieco później całe towarzystwo budzi się. Nastrój jest świetny – ani śladu po mdłościach, wszyscy czują się dobrze. Trip trwa. Tylko Michael Cooper jest ciut męczący. Gada bez sensu jak nakręcony.

W końcu wszyscy zbierają siły i ruszają na zaplanowaną wcześniej wycieczkę. Cel – dom Edwarda Jonesa w West Dean, w latach 30. milionera i mecenasa surrealistów, słynący z odjazdowego, surrealistycznego wyposażenia wnętrz. Za kierownicą mikrobusa siada Mohammed.

Na miejscu wycieczkę czeka wielkie rozczarowanie. Dom Jonesa jest zamknięty, nigdzie żywej duszy. Mohammed w poszukiwaniu atrakcji jeździ bez końca po okolicy. Pasażerów przeżywających trip niewiele to wzrusza. Wreszcie docierają nad morze. Wszyscy, jeszcze solidnie nakręceni, wybiegają na plażę. Jak dzieci cieszą się z widoku mew, krabów i muszelek, przewracają się, tarzają w piasku. Jest bardzo przyjemnie.

Do Redlands wracają dopiero o 18.00. Działanie narkotyku słabnie, zaczyna się łagodna faza kwasowego tripu. Mohammed przygotowuje na obiad jakąś marokańską potrawę. Niektórzy palą po obiedzie jointy. Keith Richards bierze kąpiel, przebiera się w świeżą koszulę. Kąpie się także Marianne Faithfull. Nie ma pod ręką czystej bielizny, owija się więc naga w futrzany dywanik i wraca do towarzystwa.

W salonie palą się kadzidełka. Telewizor jest ściszony; zanurzone w narkotycznym rauszu towarzystwo słucha muzyki z płyt The Who i Boba Dylana.

O 20.30 ktoś dobija się do wejściowych drzwi. Keith Richards otwiera i oczom nie wierzy: przed progiem kłębi się tłumek małych, śmiesznych ludzików w mundurach i płaszczach przeciwdeszczowych. Ale to nie są jednak stworki z głębin kwasowego tripu. Jeden z nich, w długim, jasnym płaszczu, robi krok do przodu. Z bliska okazuje się, że ma jednak normalne rozmiary, mało tego, jest nadinspektorem policji, nazywa się Gordon Dinley, a w ręku trzyma nakaz przeprowadzenia rewizji w Redlands.

Rozbawiony Richards otwiera szeroko drzwi. Do wnętrza wkracza 15 policjantów i 3 policjantki. Marianne Faithfull mocno zaciska powieki przekonana, że tupiący ogromniastymi buciorami intruzi to kreatury z narkotycznego snu, które – zignorowane – same znikną.

Ale policjanci nie znikają. Przeciwnie, stanowczo żądają, by wyłączyć adapter. Siedzący w salonie idą na kompromis: trochę ściszają muzykę. Mundurowi zaczynają myszkować za wszystkim, co przypomina narkotyki. Każdy pet, okruch popiołu i sprasowanego tytoniu, każdą fifkę pakują do foliowych torebek. Do znarkotyzowanego towarzystwa w saloniku z wolna dociera, co się tu dzieje. Sierż. John Challen w sypialni na piętrze znajduje zieloną aksamitną marynarkę, a w kieszeni trochę haszyszu i fiolkę z 4 pigułkami speedu. Schodzi do salonu i pyta, kto jest właścicielem marynarki i fiolki. Mick Jagger oświadcza, że to jego własność. Policjant nie ma pojęcia, jak wygląda haszysz, i kęs narkotyku z obrzydzeniem chowa z powrotem do kieszeni marynarki. Interesują go tylko pigułki. Jagger wyjaśnia, że przepisał mu je lekarz. Challen pyta o nazwisko. „Dr Dixon Firth, ale nie jestem pewien, czy to on dał mi receptę” – odpowiada wykrętnie Jagger i tłumaczy, że pozwalają one nie spać i długo pracować.

W kieszeni Roberta Frasera policjanci znajdują małe pudełeczko z 24 pigułkami farmaceutycznej heroiny brytyjskiej produkcji. Charakterystyczny akcent Frasera, absolwenta Eton, budzi u przeszukujących respekt. „Ależ proszę pana, czy naprawdę uważa pan to za konieczne?” – pyta Fraser policjanta, który znalazł pudełeczko i pakuje je do folii. „Bardzo pana przepraszam, sir. Na pewno wszystko się wyjaśni” – odpowiada stropiony policjant. Fraser tłumaczy, że to tabletki na cukrzycę. Mundurowi przepraszają go, ale zatrzymują jedną fiolkę: „Sir, to zwykła formalność”.

Z ramion Marianne ciągle zsuwa się futrzak. Policjantka Fuller prosi ją na górę. Chce przeprowadzić rewizję. Na schodach Marianne zrzuca futrzaka. Posągowo piękna blondynka z fantastycznym biustem woła do przyjaciół: „Oni chcą mnie zrewidować!”. Odpowiedzią jest wybuch śmiechu.

Na końcu policjanci obszukują Schneidermanna. Acid King David nie ma szans na ratunek – w jego marynarkę zawinięta jest nieduża aluminiowa walizeczka. Po otwarciu policjantom ukazuje się mnóstwo owiniętych alufolią paczuszek. Typowy neseser dealera narkotyków. Schneidermann tłumaczy idiotycznie, że jest filmowcem, a w alufolii są niewywołane rolki najnowszego filmu. I policjanci oddają mu nietkniętą walizeczkę!

Keith Richards włącza płytę Dylana Blonde on Blonde. Rewizja kończy się przy akompaniamencie zaśpiewu z głośnika: „Everybody must get stoned!”(Wszyscy muszą się najarać!).

Gdy za funkcjonariuszami zamykają się drzwi, goście Richardsa przytomnieją. Nastrój w salonie zrazu jest całkiem niezły. Nikt nie ma wątpliwości, że rewizja była bardzo pobieżna, a już pozostawienie walizeczki Schneidermanna wyglądało na numer z kiepskiej komedii.

Znarkotyzowani muzycy i przyjaciele Rolling Stones zrazu nie zdają sobie sprawy, że tego wieczoru nic nie było przypadkowe. Brytyjski establishment ruszył do generalnego starcia z kulturową rewolucją młodego pokolenia. Na początek: rozprawa z idolami młodzieży, gwiazdorami muzyki pop. Powód: narkotyki. Brukowiec „News of the World” o nakładzie 16 mln egzemplarzy parę tygodni temu rozpoczął cykl artykułów Pop Stars and Drugs (Gwiazdy popu i narkotyki). Przed tygodniem, w drugim tekście cyklu, opisano narkotykowe ekscesy kapeli The Moody Blues oraz muzyków grup Cream i The Who. I – Micka Jaggera. „News of the World” podał, że Jagger w trakcie rozmowy z dziennikarzami łykał tabletki z benzydyną, a potem poszedł zapalić haszysz. To była nieprawda i Jagger podał brukowiec do sądu o zniesławienie. W odpowiedzi redakcja błyskawicznie zmontowała prowokację. Wśród przyjaciół Jaggera i Richardsa deus ex machina zjawił się z walizeczką narkotyków Acid King Schneidermann i wyruszył z nimi do Redlands. Redakcja sama zawiadomiła policję o narkotykowej sesji w posiadłości Richardsa, a policja w czasie rewizji pod byle pozorem oszczędziła Acid Kinga.

O północy goście Richardsa zdają już sobie sprawę z powagi sytuacji. Pokazowy proces jest nieuchronny. Nikt się tylko nie domyśla, że szacownych sędziów od wszelkich narkotyków o wiele bardziej poruszy wizja pięknej, nagiej Marianne Faithfull na schodach.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.