Sporo narzekamy dziś na zimową aurę, że za dużo śniegu, że za zimno, że nie posypane. W takich sytuacjach warto sięgnąć pamięcią wstecz. W. Kalicki przypomina nam dziś co działo się w pogodzie 19 lutego 1929 roku:

Natura oszalała. Fala mrozów dotarła znad Europy nad Saharę. W nocy nad Pustynią Libijską między Marsa Matruh i oazą Siwe padał deszcz, który natychmiast zamarzał. Od rana osłupiali Beduini wpatrują się w piaski pustyni po horyzont skute grubą, lśniącą jak stal warstwą lodu.

W Grecji – którą od dwóch tygodni paraliżowały mrozy i śnieżyce – od 4 dni jest odwilż. Zaspy śniegu znikły z Akropolu. Od 3 dni jednak bez przerwy padają ulewne deszcze. Wezbrane rzeki w Macedonii zalały ogromne obszary. Ociepliło się także w południowych Włoszech, na Sycylii i w Hiszpanii. Spod zwałów śniegu wyłaniają się tam winnice, zdemolowane gaje oliwne, połamane drzewka pomarańczowe.

Rząd węgierski oświadcza rano, że dzięki akcji wojska przejezdne są już wszystkie główne linie kolejowe w kraju. Od dziś pociągi docierają do wszystkich kopalni węgla.

Na Bałkanach zima przypuszcza kolejny, 4. już atak. Po 2 dniach spokoju burze śnieżne atakują Jugosławię. Belgrad znów jest całkowicie odcięty od świata.

W Paryżu po 2-dniowej odwilży rankiem słupek rtęci znów spadł poniżej zera. To nic w porównaniu z 11 stopniami mrozu sprzed 3 dni, ale miasto jest praktycznie sparaliżowane: ulice puste, zaopatrzenie fatalne. Co odważniejsi z mieszkańców ślizgają się na łyżwach po zamarzniętej Sekwanie. Od dziś w Paryżu obowiązuje zarządzenie władz miejskich, by lombardy niezwłocznie zwracały biedakom zastawioną ciepłą odzież o wartości nieprzekraczającej 50 franków od sztuki. Koszty poniesie miasto. Od rana do południa lombardy zwracają grubo ponad 1000 sztuk palt i płaszczy. Trzykrotnie zwiększono ilość wydawanej ubogim darmowej gorącej zupy. Niestety, po tej nocy znów znaleziono zwłoki kilku kloszardów zamarzniętych pod mostami i w śmietnikach.

W Irlandii szaleją śnieżyce. W Londynie rano wrócił siarczysty mróz. Zwały utworzone na morzu przez potrzaskane tafle lodu, ogromne zaspy na drogach i torach kolejowych i huraganowe wichury całkowicie odcięły od świata Danię. W Kopenhadze przedwczoraj skończyły się zapasy drożdży i z tego powodu brakuje chleba. Rankiem z lotniska w Hamburgu startuje samolot z 650 kg drożdży piekarskich na pokładzie. Z najwyższym trudem ląduje na kopenhaskim lotnisku, na którym ruchome zaspy osiągają ponad metr wysokości. Skandynawia od wielu dni odcięta jest od reszty Europy.

Zamarzły północny Bałtyk i Zatoka Ryska. Huraganowe wiatry wschodnie od wielu dni pędzą masy lodu na zachód, w stronę Danii. W polach lodowych u wybrzeży Danii i Niemiec ugrzęzło 5 statków, w tym polski SS „Tczew”. Jednostkom tym z powodu uszkodzeń kadłuba może grozić zatonięcie. W szczególnie ciężkim położeniu jest „Tczew”, który od rana nabiera wody. Niepowodzeniem zakończyła się próba uwolnienia statków z lodowej pułapki przez 2 niemieckie pancerniki. „Schlezwig Holstein” z uszkodzeniami powrócił do Świnoujścia, a „Elsass” ugrzązł na dobre w polu lodowym.

Dobre wiadomości napływają za to od rana z Gdańska i z Gdyni. Wynajęty w Finlandii wielki lodołamacz „Sampo”, który przed 3 dniami wyrąbał w lodach skuwających Zatokę Gdańską kanał z Gdańska na pełne morze, od rana wyprowadza statki na Bałtyk. Władze Gdyni zaś wynajęły w Szwecji lodołamacz „Balder”, który od 3 dni z powodzeniem utrzymuje połączenie portu z pełnym morzem.

Warszawa od rana cieszy się z przywrócenia połączeń telefonicznych z resztą kraju. Podczas niemal 30-stopniowych mrozów przewody telefoniczne kurczyły się tak bardzo, że nagminnie wyrywały 4-calowe haki, którymi były mocowane do słupów telegraficznych.

Na ulicach ruch jest minimalny. Jedynie przed składami węgla kłębią się tłumy zdesperowanych mieszkańców. Od 3 tygodni w Warszawie, tak jak i niemal w całym kraju, dramatycznie brakuje opału. W mieszkaniach biedoty od wielu dni temperatura nie przekracza zera. Od tygodnia, zgodnie z zarządzeniem władz, stołeczne składy opałowe są otwarte przez 24 godziny na dobę – nawet wtedy gdy nie ma w nich choćby kilograma węgla. Chodzi o to, by każdy mógł sprawdzić, że właściciele nie chowają opału i nie spekulują nim. Przed składami węglowymi od świtu dyżurują policjanci. To reakcja na wczorajsze rozruchy przed składem węglowym przy ul. Dzielnej 27. Tłum, zniecierpliwiony kilkugodzinnym, daremnym oczekiwaniem na węgiel, zaczął demolować skład. Wezwany przez właścicieli posterunkowy policji Machlewski usiłował uspokoić wzburzonych biedaków, ale ci rzucili się na niego. Posterunkowy otworzył z pistoletu ogień w tłum. Ciężko ranił Szmula Seporowicza i Joska Czosnka. Przed zlinczowaniem uchroniła Machlewskiego interwencja przechodzącego w pobliżu silnego patrolu policyjnego.

W okolicach Stanisławowa 5200 zmobilizowanych robotników i 1300 żołnierzy od świtu usiłuje oczyścić tory kolejowe z zasp śnieżnych. Na razie bez powodzenia – ten rejon Polski od 3 tygodni odcięty jest od świata.

Zima stulecia zaatakowała Europę w początkach grudnia zeszłego roku. Takiej fali mrozów nie pamiętali najstarsi ludzie; lód pojawił się na Tybrze, Sekwanie i na Tamizie. Pl. św. Marka w Wenecji zablokowały 1,5-metrowe zaspy śniegu. Od niemal 3 miesięcy zima atakuje nieustannie – gdy tylko słabły mrozy, zaczynały się śnieżne nawałnice, po których natychmiast wracały rekordowo niskie temperatury. W Polsce już kilka tygodni temu mrozy i śniegi sparaliżowały komunikację i łączność. Temperatura w Katowicach spadła do –39 stopni C, w Wilnie do –41. W Rabce zanotowano –45 stopni C. Zaspy na drogach Wileńszczyzny osiągnęły 4 m wysokości, w okolicach Stanisławowa – 7 m. Zasypywane przez zadymki tory i zamarzająca oliwa w lokomotywach sprawiły, że większość pociągów przez wiele dni nie wyruszała na trasy. Opóźnienia na kolei sięgały 700 minut. W odciętym od świata Żyrardowie, po całkowitym wyczerpaniu zapasów węgla, rada miejska uchwaliła porąbanie płotów publicznych i prywatnych na opał – koszt odbudowy pokryć ma kasa miejska na wiosnę.

Przed 10 dniami, gdy mróz w Warszawie sięgnął 25 stopni, redakcja „Kuriera Porannego” ogłosiła zbiórkę gotówki, ciepłych ubrań i talonów na węgiel celem ratowania zamarzających najbiedniejszych dzieci. Dziś po południu redaktorzy podliczają gotówkę – w sumie ofiarowano niemal 60 tys. zł. Niemało.

Nie wszędzie w Warszawie jest zimno. W Sejmie – wręcz gorąco. O 16.30 premier Kazimierz Bartel oświadcza z trybuny, że zapowiadany przez opozycję wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej ministra skarbu Gabriela Czechowicza za przekroczenie budżetu 1927/1928 roku i nieprzedstawienie Sejmowi ustawy o dodatkowych kredytach traktować będzie jako obrazę całego rządu. To jawny szantaż, bo w tym wypadku prezydent może rozwiązać Sejm. Ale opozycja nie poddaje się: prezes PSL „Wyzwolenie” składa w imieniu swej partii oraz PPS i Stronnictwa Chłopskiego wniosek o postawienie Czechowicza przed Trybunałem Stanu.

O 18.00 w Colosseum zaczyna się uroczysta premiera filmu według dramatu Żeromskiego Ponad śnieg bielszy się stanę.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.