24 lutego 1920 roku powstaje Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników. To data szczególna dla Europy i świata, gdyż są to początki totalitarnej władzy Hitlera. W. Kalicki przypomina dziś tamte wydarzenia:

Monachium ogarnięte jest polityczną gorączką. Dopiero niedawno, przed niespełna 2 miesiącami, zniesiony został w Bawarii obowiązujący od 1914 roku stan wojenny. Słupy ogłoszeniowe i mury oblepione są plakatami. Wśród tej pstrokacizny wyróżniają się jaskrawymi kolorami i grafiką plakaty zawiadamiające o dzisiejszym spotkaniu członków i sympatyków Deutsche Arbeiterpartei, Niemieckiej Partii Robotników.
Mityng ma się odbyć o 19.00 w Festsaal, sali bankietowej w Hofbrauhaus, popularnej piwiarni w centrum Monachium. Program partii ma przedstawić jeden z członków komitetu wykonawczego liczącej niewiele ponad 200 osób Deutsche Arbeiterpartei – Adolf Hitler.
Ten 31-letni niespełniony artysta malarz ma za sobą ładną kartę wojenną. Walczył na froncie zachodnim – sam wziął do niewoli 4 żołnierzy francuskich, został dwukrotnie odznaczony Krzyżem Żelaznym.
Po wojnie odważny gefrajter z dnia na dzień zamienił się w społecznego wyrzutka – bez pracy, bez dachu nad głową. Od głodu i zupełnego upadku uratowała go armia. Pod koniec listopada 1918 roku został wcielony do batalionu rezerwy w Monachium. Gefrajter Hitler pełnił służbę wartowniczą.
Po wybuchu rewolucji w Bawarii, 2 dni po utworzeniu Republiki Rad, wybrany został na Vertrauensmanna, męża zaufania swojego batalionu. Na rękawie, jak wszyscy w koszarach, nosił czerwoną opaskę i pilnie uczęszczał na zajęcia polityczne, na których zrewoltowani żołnierze dyskutowali o zaletach rad ludowych i parlamentaryzmu. W zimie i na wiosnę 1919 roku, w czasie rewolucyjnego chaosu i przemocy w Monachium, Hitler nie wychylał się, przeciwnie, skrycie sympatyzował z prawicą.
Gdy armia Rzeszy zdławiła resztki bawarskiej rewolty, widmo życiowego krachu znów zajrzało w oczy gefrajtra. Uratował go kpt. Karl Mayr, oficer nowo utworzonej Reichswehry, spadkobierczyni armii cesarskiej.
Mayr zatrudnił Hitlera w sekcji wychowawczej. Latem 1919 roku Hitler poprowadził zajęcia dla niemieckich żołnierzy wracających z niewoli. Zabłysnął jako porywający słuchaczy orator. Nie krył swego zajadłego antysemityzmu, ale w Reichswehrze nikt z tego powodu nie robił mu najmniejszych wyrzutów.
We wrześniu zeszłego roku kpt. Mayr – który od czasu zatrudnienia Hitlera codziennie się z nim spotyka, instruuje go i rozlicza z zadań politycznych i wywiadowczych – polecił mu udać się do piwiarni Sterneckerbrau, w której miało odbyć się zebranie malutkiej Deutsche Arbeiterpartei. Założyli ją w styczniu 1919 roku 2 monachijczycy: ślusarz kolejowy Anton Drexler i dziennikarz sportowy Karl Harrer.
DAP propagowała socjalizm narodowy, chaotyczną ideologię dystansującą się zarówno od kapitalizmu, jak i marksizmu, usiłującą skleić hasła nacjonalistyczne z socjalistycznymi.
Hitler miał rozejrzeć się w sytuacji. W piwiarni zjawiło się zaledwie 40 zwolenników DAP. Zebranie było nudne, dopiero pod koniec wybuchł żywszy spór. Hitler nie wytrzymał i wdał się w dyskusję. W nagrodę dostał od Drexlera polityczną broszurę jego autorstwa.
Po przeczytaniu raportu Hitlera kpt. Mayr polecił swemu podwładnemu wstąpić do DAP i infiltrować ją. Hitler, zachwycony broszurą Drexlera, zadanie wypełnił z nawiązką. Błyskawicznie awansował do 7-osobowego zarządu, w którym odpowiadał za propagandę i werbunek. W ciągu paru miesięcy stał się czołowym mówcą partii, potrafiącym utrzymać w monachijskich piwiarniach uwagę ponad 300 słuchaczy. W końcu wdał się w zasadniczy spór z Harrerem o przyszłość DAP. Próbą sił stał się pomysł Hitlera zorganizowania dzisiejszego mityngu – pierwszego masowego mityngu w krótkiej historii DAP. Harrer na masówkę nie chciał się zgodzić i 5 stycznia odszedł z partii.
Hitler od rana martwi się o frekwencję. Górna sala w Hofbrauhaus liczy 2 tys. miejsc. Jeśli przyjdzie 200, 300 słuchaczy – a tylu do tej pory zjawiało się na piwnych spotkaniach DAP – pomysłodawca masowego mityngu zostanie skompromitowany. Sala jednak powoli wypełnia się. Kelnerki roznoszą na wąskich tacach wielkie litrowe kufle piwa.
Gdy Hitler otwiera mityng, na sali są wymarzone 2 tys. słuchaczy. Nie przeszkadza mu fakt, że co najmniej 400 z nich to socjaliści i komuniści, którzy przyszli, by zakłócić i rozbić mityng swych politycznych przeciwników. Awantura, nawet bijatyka z socjalistami jest lepsza od sennego picia piwa grupki starych bywalców w wielkiej, pustej sali.
Pierwszy przemawia dr Johannes Dingfelder. Monotonnym głosem ubolewa nad upadkiem moralności i religii, nad ekspansją egoizmu i chciwości. Nikt go nie słucha. Goście piją piwo, palą, pogadują. Ot, festyn prawicy.
Wszystko zmienia się, gdy głos zabiera Hitler. Niski, chudy, z dziwacznym kosmykiem włosów spadającym na oczy i szczotkowatym wąsikiem sprawia wręcz odstręczające wrażenie. Jego agresywny ton i żywa gestykulacja powodują jednak, że gwar na sali cichnie. Hitler obrzuca wyzwiskami czołowe postacie sceny politycznej. Najwięcej żółci wylewa na Matthiasa Erzbergera, ministra finansów Rzeszy, który w 1918 roku podpisał zawieszenie broni z aliantami i poparł przyjęcie przez Niemcy traktatu wersalskiego. To się podoba bawarskim piwoszom, na sali zrywają się okrzyki aprobaty i oklaski. Teraz mówca napada na monachijskiego finansistę żydowskiego pochodzenia Isidora Bacha. Na sali wybucha entuzjazm. Z pasją wykrzykuje kolejne oskarżenia i obelgi pod adresem Żydów. Sala odpowiada entuzjastycznym rykiem.
Teraz czas na spekulantów. Wyzwiska i pogróżki Hitlera słuchacze kwitują okrzykami: „Wychłostać ich! Powiesić ich!”.
Gdy atmosfera jest dostatecznie rozgrzana, Hitler oznajmia, że tego wieczoru Deutsche Arbeiterpartei przekształca się w Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei, NSDAP, Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników, i przystępuje do odczytywania jej programu. Pierwsze 3 punkty to żądanie powstania wielkich Niemiec, równego traktowania Niemców w ich stosunkach handlowych z innymi narodami i kolonii dla wyżywienia narodu. Potem mówca domaga się zarezerwowania obywatelstwa wyłącznie dla tych, w których żyłach płynie niemiecka krew, ale nie fatyguje się, by uściślić, co przez tę krew rozumie. Kolejny punkt – państwo ma obowiązek zapewnienia obywatelom środków do życia. Bardzo się to słuchaczom podoba. Potem Hitler recytuje kolejne postulaty: obywatele mają obowiązek pracować, a ci, którzy nie pracują, muszą być pozbawieni dochodów, dochody z wojny mają być skonfiskowane, przedsiębiorstwa wielkich trustów – znacjonalizowane, robotnicy mają mieć udział w zyskach przedsiębiorstw, gminy mają przejąć nieruchomości wykorzystywane do handlu hurtowego.
Słuchacze nie mają pojęcia, co oznaczają żądania „zniesienia niewoli procentu”, zastąpienia prawa rzymskiego – niemieckim, stworzenia „zdrowej klasy średniej”, ale i tak biją brawo. Biją brawo, gdy Hitler odczytuje punkt, w którym domaga się powszechnego obowiązku uprawiania gimnastyki i sportu, biją i wówczas, gdy proponuje stosowanie bezwzględnych środków wobec tych, których działalność jest sprzeczna z interesem społecznym, i gdy domaga się stworzenia armii narodowej.
Zmiana nazwy partii i lwia część programu są autorstwa Antona Drexlera. Postulaty programowe Drexler zapożyczył od różnych autorów, Hitler zaś spisał je tylko, nadając im agresywną stylistykę.
To wszystko nie ma jednak znaczenia. Liczy się fakt, że 25 punktów programu nowo powstałej NSDAP odczytuje, pośród siorbania piwa i entuzjastycznych okrzyków monachijskich piwoszy, Adolf Hitler. Od tej chwili to w nim partyjne doły widzą przywódcę NSDAP.
Pod koniec jego przemówienia socjalistyczni oponenci wszczynają wrzawę. Krzyki zagłuszają mówcę, ale Hitler na chwilę odzyskuje uwagę sali, gdy protestuje przeciwko rzekomej decyzji władz dostarczenia gminie żydowskiej 40 tys. cetnarów mąki. Oburzeni słuchacze włażą na krzesła, na stoły, wrzeszczą ile sił.
W dyskusji po wystąpieniu Hitlera najpierw zabierają głos 2 zwolennicy NSDAP, potem 2 oponenci. Gdy drugi z nich, socjalista, wykrzykuje, że dyktatura prawicy spotka się z dyktaturą lewicy, w sali wybucha dziki tumult. Nikt nie słucha Hitlera zamykającego zebranie. Sympatycy NSDAP szarpią się z niezależnymi socjalistami i komunistami, prócz wyzwisk w twarze oponentów lecą strugi piwa i piany. Awantura wylewa się z piwiarni na ulicę. Przed wejściem 100 komunistów wiwatuje na cześć Międzynarodówki i Republiki Rad, lży nacjonalistycznych bohaterów wojennych Hindenburga i Ludendorffa.
Zwolennicy NSDAP przezornie zostają wewnątrz i piją do późnej nocy.
Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.