23 grudnia 1953 roku został rozstrzelany Ławrientij Beria radziecki działacz komunistyczny pochodzenia gruzińskiego, zbrodniarz komunistyczny, szef NKWD, który był w znacznym stopniu odpowiedzialny za „wielkie czystki” okresu stalinowskiego. Jeden z głównych wykonawców zbrodni stalinowskich. Bezpośrednio odpowiedzialny za mord polskich oficerów w Katyniu. Oto przebieg wypadków w ujęciu W. Kalickiego:

Były szef NKWD Ławrentij Pawłowicz Beria, aresztowany na Kremlu pół roku temu, może posmakować, jaki los wcześniej zgotował setkom tysięcy swych ofiar.

W stosunku do nich jest i tak w luksusowej sytuacji. Po aresztowaniu nie był torturowany ani bity. Najpierw osadzono go w więzieniu Lefortowo, ale wkrótce, ze względów bezpieczeństwa, został przewieziony do podziemnego bunkra sztabu dowództwa Moskiewskiego Okręgu Wojskowego przy ul. Komisariackiej, niedaleko od brzegu rzeki Moskwy. Uwięziono go tam w pojedynczej celi. Zajmuje się nim mjr Chiżniak, komendant sztabu obrony przeciwlotniczej Moskwy. Chiżniak osobiście odpowiada za bezpieczeństwo więźnia. Sam gotuje i zanosi mu jedzenie, co godzina wchodzi do celi i sprawdza, co się z Berią dzieje.

Za zgodą przełożonych Chiżniak dostarczył Berii papier i ołówek. W ciągu kilku dni po osadzeniu w bunkrze były szef NKWD napisał 3 listy do najwyższych władz partyjnych świadczące, że przeszedł w celi drogę większości swych dawnych ofiar – od szoku po aresztowaniu, przez nadzieję, że w gruncie rzeczy pobyt w celi to pomyłka, że wystarczy ogólna samokrytyka, by wyjść na wolność, po paraliżujący strach, gdy staje się jasne, że na końcu może być tylko egzekucja.

Żonę Berii Nino i 28-letniego syna Sergo najpierw zatrzymano w areszcie domowym w podmoskiewskiej daczy, potem osadzono w 2 różnych więzieniach, Lefortowie i Butyrkach.

Krótko po aresztowaniu Berii zaczęło się polowanie na jego współpracowników i protegowanych. Większości z nich polecono, wedle najlepszych wzorców z czasów beriowskiego NKWD, najpierw samodzielne opisanie zbrodni swojego pryncypała. Jeśli opisy te okazywały się nieprzydatne dla aktu oskarżenia Berii, ich autorzy trafiali do więzień. Ostatecznie wraz z Berią przed Kolegium Specjalne Sądu Najwyższego ZSRR trafili wysocy funkcjonariusze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych: Kobułow, Mierkułow, Dekanozow, Mieszkow, Włodzimirski, Goglidze.

Tydzień po aresztowaniu Berii odbyło się tajne plenum KC, na którym zwycięzcy – Malenkow, Chruszczow i Mołotow – przekonywali członków KC o konieczności uwięzienia go. Chcąc ratować skórę, do pogromców Berii dołączyli na plenum jego najbliżsi zausznicy – wszyscy zgodnie go potępili, dorzucając kolejne oskarżenia. Komitet Centralny jednogłośnie uchwalił rezolucję wzywającą do usunięcia Berii z partii i postawienia go przed sądem za przestępstwa kryminalne.

Sąd ten skomponowany został osobliwie. Przewodniczącym Kolegium Specjalnego Sądu Najwyższego ZSRR został marsz. Iwan Koniew, członkami zaś: dowódca Moskiewskiego Okręgu Wojskowego gen. Kirił Moskalenko, pierwszy zastępca ministra spraw wewnętrznych K. Łuniew, przewodniczący Wszechzwiązkowej Rady Związków Zawodowych Nikołaj Szwernik, przewodniczący Rady Związków Zawodowych Gruzińskiej SRR M. Kuczawa, pierwszy zastępca przewodniczącego Sądu Najwyższego ZSRR E. Zejdin, sekretarz komitetu partyjnego obwodu moskiewskiego N. Michajłow, przewodniczący sądu miejskiego w Moskwie L. Gromow. Nie jest to zatem ani trybunał wojskowy, w skład którego musieliby wchodzić oficerowie, ani właściwa instancja radzieckiego sądu cywilnego. Gen. Moskalenko brał aktywny udział w aresztowaniu Berii, potem nadzorował śledztwo, by w końcu go osądzić. Tylko 2 członkowie Kolegium Specjalnego są prawnikami.

Po tym jak podczas lipcowego plenum KC oskarżono Berię o szpiegostwo w latach 20. na rzecz burżuazyjnego gruzińskiego rządu musawatystów oraz o konsekwentną działalność kontrrewolucyjną, jest jasne, że wyrok może być tylko jeden – kara śmierci.

Przed tygodniem moskiewskie gazety nieoczekiwanie doniosły, że prokurator generalny ZSRR zakończył półroczne śledztwo i przekazał akt oskarżenia w sprawie Berii i jego 6 pomocników do Sądu Najwyższego. Zarzucono im m.in. współpracę z musawatystami, usiłowanie sparaliżowania systemu kołchozowego, sianie nienawiści wśród narodów ZSRR, udział w kontrrewolucyjnym spisku. O głównej winie oskarżonych, masowych represjach wobec obywateli ZSRR, oskarżenie milczało. W akcie wspomniano raptem o zamordowaniu Ordżonikidzego i czekisty Kiedrowa.

Beria i kompani osądzeni mieli być zgodnie z kodeksem postępowania karnego z 1934 roku, który w przypadkach „terroryzmu” wykluczał obecność na sali rozpraw oskarżonego i jego obrońców.

Proces trwał 6 dni.

Wczesnym popołudniem członkowie Kolegium Specjalnego zatwierdzają wyroki śmierci i opuszczają budynek sztabu Moskiewskiego Okręgu Wojskowego. W 4 narożnikach rozległego wewnętrznego dziedzińca stoją czołgi w pełnej gotowości bojowej. Strzegą niewielkiego, niepozornego pagórka w rogu dziedzińca – wejścia do wielkiego schronu, w którym więziony jest Beria.

Z zewnątrz budynek sztabu chroniony jest przez zmotoryzowany pułk piechoty.

Gen. Moskalenko wzywa do siebie mjr. Chiżniaka. Rozkazuje mu pojechać do domu Berii na ul. Kaczałowa 28, róg Wspólnego Zaułka, i przywieźć dla niego nowy, świeży garnitur oraz czystą koszulę i bieliznę. Chiżniak zastaje tam jedynie opiekującą się domem kobietę. Przedstawia się, wyjaśnia, po co przyjechał. Kobieta daje mu elegancki czarny garnitur i komplet bielizny osobistej.

Chiżniak wraca do bunkra dowództwa obrony Moskwy.

Gen. Moskalenko rozkazuje mjr. Chiżniakowi przygotowanie drewnianej tarczy i metalowego kółka, do którego ma być przywiązany Beria. 2 stolarze zbijają z grubych desek prostokątną tarczę o wymiarach 2 na 3 m. Żołnierze pod kierunkiem Chiżniaka ustawiają ją w bunkrze. W jej środek wkręcają stalowe kółko.

Teraz kolejne polecenie szefa – trzeba natychmiast dostarczyć do bunkra płachtę brezentu i mocny sznurek.

Jest już dobrze po 19.00, gdy Chiżniak dostaje polecenie przebrania Berii w nową bieliznę i garnitur. Więzień domyśla się, że egzekucja jest już bliska. Chiżniak chowa stary szary garnitur. Po egzekucji ma go spalić. Rozkazy przełożonych są czytelne – po Berii nie powinna zostać żadna pamiątka związana z jego ostatnimi godzinami.

O 19.50 żołnierze prowadzą skutego Berię do głównej sali. Kat sowieckiej Rosji i połowy Europy trzyma się dobrze. Jest blady, nerwowy tik szarpie mu prawą połowę twarzy, ale poza tym całkowicie panuje nad sobą. Na sali są już gen. Moskalenko, jego I zastępca gen. Paweł Fiodorowicz Baticki, adiutanci obu generałów, kilku wyższych oficerów Moskiewskiego Okręgu Wojskowego i generalny prokurator ZSRR Rudenko. Przepisy wymagają obecności przy egzekucji lekarza, który powinien urzędowo potwierdzić zgon skazanego, ale żadnego medyka tu nie ma.

Chiżniak przywiązuje Berię do tarczy. Chce przewiązać mu oczy żołnierskim ręcznikiem.

 – Po co zawiązujesz?! Niech to widzi na własne oczy! – krzyczy gen. Baticki i występuje nieco przed stojącą w niewielkiej odległości grupkę oficerów. Wyciąga z kabury niemiecki trofiejny pistolet Parabellum i bez ceregieli strzela Berii prosto w twarz. Do martwego Berii po kolei strzelają z bliska pozostali oficerowie.

Chiżniak z pomocą żołnierzy zawija zwłoki w brezent, obwiązuje sznurkiem. Żołnierze wynoszą je z bunkra i ładują do samochodu, który odwozi je do krematorium.

Gen. Baticki spisuje jednozdaniową oficjalną notatkę o wykonaniu wyroku. Oprócz niego podpisują ją Rudenko i gen. Moskalenko.

Pół godziny później inna ekipa przystępuje do rozstrzeliwania reszty skazanych: Kobułowa, Mierkułowa, Dekanozowa, Mieszika, Włodzimirskiego i Goglidzego.

Ta egzekucja także bardziej przypomina mafijne porachunki niż wykonanie wyroku najwyższego sądu światowego mocarstwa. Do skazanych strzelają z pistoletów pierwszy zastępca ministra spraw wewnętrznych ZSRR Łuniew i zastępca głównego prokuratora wojskowego ZSRR Kitajew. Łuniew jako członek Kolegium Specjalnego Sądu Najwyższego najpierw 6 ludzi Berii skazał na śmierć, a potem osobiście rozstrzelał. Podczas tej egzekucji obecni są 3 generałowie, Getman, Bakieejew i Sopilnik, ale oni tylko przyglądają się rozstrzeliwaniu. Łuniew przed wojną był zaledwie naczelnikiem działu kadr w Ministerstwie Przemysłu Tekstylnego; po wojnie, podczas której jakimś cudem wywinął się od służby na froncie, został zastępcą działu kadr w moskiewskim komitecie partii komunistycznej. Tam zauważył go Malenkow i awansował na szefa działu administracyjnego. Po aresztowaniu Berii Malenkow przeforsował kandydaturę tego podrzędnego aparatczyka na stanowisko pierwszego ministra spraw wewnętrznych ZSRR, odpowiedzialnego za ochronę rządu. Teraz Łuniew z pistoletem w ręku spłaca dług wdzięczności.

Uczestnicy egzekucji spisują jeszcze jednozdaniowy protokół wykonania wyroku śmierci, który podpisuje lekarz.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.