1 marca 1921 roku miało miejsce wydarzenie, które historia zapamiętała, jako powstanie w Kronsztadzie. W Rosji rozwijała się bolszewicka rewolucja a mieszkańcy Kronsztadu (miejscowość na wyspie Kotlin) wystąpili przeciw bolszewikom. Wydarzenie to opisuje W. Kalicki:

Mróz nie odpuszcza. Lód skuł wody Zatoki Fińskiej. Do Kronsztadu, bazy sowieckiej marynarki wojennej na wyspie Kotlin, strzegącej dostępu do Piotrogrodu, można swobodnie dojechać po lodzie z lądu. Lód unieruchomił w kronsztadzkim porcie dumę sowieckiej floty bałtyckiej, okręty liniowe „Pietropawłowsk” i „Sewastopol”. Śnieg grubą czapą okrywa umocnienia twierdzy i domy Kronsztadu.

Tuż po obiedzie marynarz Żukow zapisuje w swoim notatniku: „Niespokojnie, od samego rana w mieście zauważało się podniecenie. Rozchodziły się niejasne, póki co, pogłoski o czymś nieznanym, lecz nieuniknionym, i jak wszystko, co nieuniknione, strasznym. Nikt niczego nie wiedział, ale wszyscy czuli, że »coś« się wydarzy”. Żukow przerywa pisanie i śpieszy na największy w Kronsztadzie pl. Kotwiczny. O 15.00 zaczyna się wiec mieszkańców i marynarzy.

Nie od dziś wszyscy czują, że coś strasznego musi się wydarzyć. 2 lata z okładem po wzięciu władzy w Rosji przez bolszewików brakuje żywności, opału, odzieży, leków. W Piotrogrodzie robotnicy mają dosyć. Tydzień temu stanęły największe fabryki zbrojeniowe: Laferm, Trubocznyj, Patronnyj, Bałtijskij. Robotnicy domagają się zniesienia kartek, wolnego handlu i, coraz częściej, wolności słowa, wolnych wyborów do rad, zniesienia stanu wojennego. Władza bolszewicka powołała specjalny komitet do walki z oddolnym ruchem robotniczym w Piotrogrodzie. Na jego czele stanął członek Biura Politycznego KC partii bolszewickiej Grigorij Zinowiew. Czekiści i oddziały wiernych bolszewikom elewów dokonują tysięcy aresztowań. Władza straszy strajkujących, że jeśli nie wrócą do pracy, to krwawo rozprawią się z nimi marynarze z Kronsztadu. W Piotrogrodzie wszyscy pamiętają, jak brutalnie i krwawo marynarze przed 2 laty stłumili bunty przeciw władzy bolszewickiej, w leżących na lądzie fortach Krasnaja Gorka i Sieraja Łoszad.

Ale czas gdy marynarze byli wierną gwardią bolszewików, minął. Mimo cenzury, mimo zakazu udzielania urlopów załogi okrętów wiedzą o głodzie i chaosie w kraju. Niepokorni, pyskaci marynarze Floty Bałtyckiej sami zdążyli już doświadczyć represji wszechobecnej Czeka.

Przedwczoraj, na wieść o aresztowaniach i egzekucjach w Piotrogrodzie, załogi okrętów „Pietropawłowsk” i „Sewastopol” zażądały wyborów niezależnych, bezpartyjnych delegatów, którzy mieliby pojechać do Piotrogrodu i zorientować się w sytuacji. Komisarz Floty Bałtyckiej Kuzmin oponował, ale w końcu musiał ustąpić. 32 reprezentantów marynarzy z Kronsztadu dotarło do Piotrogrodu jeszcze przedwczoraj. Bolszewickie władze najpierw usiłowały nie dopuścić ich do fabryk. W końcu zezwoliły na spotkania – ale pod czujnym okiem czekistów. Dziwne to były wiece. Rozognieni delegaci floty pytali o strajki, o postulaty. Robotnicy, ze zwieszonymi głowami, milczeli. Bystrzy marynarze zorientowali się, że boją się mówić – i zaprosili ich przedstawicieli na rozmowy do Kronsztadu.

Wczoraj przez cały dzień tam wiecowano. Na każdym z okrętów delegaci zdawali sprawozdania z wyprawy do Piotrogrodu. Rozeźlone załogi, jedna po drugiej, uchwalały rezolucje domagające się natychmiastowych, tajnych wyborów do rad i zwołania jutro po południu ogólnego wiecu na pl. Kotwicznym.

Dochodzi godz. 15.00. Na placu ogromny tłum, ponad 16 tys. marynarzy i mieszkańców Kronsztadu. Krążą najdziksze pogłoski. Ponoć w tłumie przekrada się przebrany za prostego marynarza Zinowiew i spisuje, co kto mówi. Ponoć z Moskwy zmierza już do Kronsztadu cała armia, by krwawo zaprowadzić dyscyplinę.

Orkiestra gra marsza. To organizatorzy wiecu witają Michaiła Kalinina, przewodniczącego Centralnego Komitetu Wykonawczego, czyli – formalną głowę sowieckiej Rosji. Władza komunistyczna na wieść o niepokojach we flocie reaguje błyskawicznie.

Gość w towarzystwie komisarza floty Kuzmina i przewodniczącego kronsztadzkiej Rady Delegatów Wasiljewa wchodzi na podwyższenie. Po oficjalnym powitaniu Kalinin zabiera głos. Gniewnie tłumaczy, że wiec jest nielegalny, że trzeba spokojnie, odpowiedzialnie, że nie wolno dać się sprowokować eserowcom, mieńszewikom i białogwardzistom. Tłum buczy gniewnie. Kalinin żąda, by przenieść zgromadzenie do budynku Maneżu Morskiego. Rzecz jasna, zmieści się tam tylko niewielka część uczestników wiecu. Tłum buczy, Kalinin milknie. Teraz delegaci wysłani do Piotrogrodu opowiadają o represjach wobec robotników. Marynarz Pietriczenko z okrętu „Pietropawłowsk” odczytuje projekt rezolucji uchwalony przez załogę pancernika. Marynarze „Pietropawłowska” żądają realizacji 15 postulatów:

 „Wobec tego, że obecne sowiety nie wyrażają woli robotników i włościan, dokonać natychmiastowych nowych wyborów do sowietów przez głosowanie tajne […]. Wolność słowa i prasy dla robotników i włościan […]. Wolność zebrań i związków zawodowych oraz zrzeszeń włościańskich […]. Uwolnić wszystkich więźniów politycznych […]. Zrównać rację żywnościową dla wszystkich pracujących […]. Dać włościanom całkowite prawo rozporządzania wszystką ziemią wedle własnej woli […]”.

Głosowanie.

Za: 16 tys.

Przeciw: 3. Kalinin, Kuzmin i Wasiljew.

Wściekły Kalinin oświadcza: „Kronsztad nie reprezentuje całej Rosji i dlatego my, bolszewicy, liczyć się z wami nie będziemy”.

Marynarze burzą się. Wykrzykują, że dotąd władza bolszewicka uważała Kronsztad za centrum rewolucji i jej opokę.

Już po 17.00. Ciemno, zimno. Wiec kończy się. Marynarze rozchodzą się w nie najlepszych nastrojach. Kalinin wyjeżdża do Piotrogrodu. Nikt nie usiłuje go zatrzymać.

Po godz. 20.00 komisarz sztabu Floty Bałtyckiej wysyła z Piotrogrodu do Moskwy alarmujący meldunek: „Od komisarza twierdzy Kronsztad tow. Nowikowa dowiedziałem się, że załogi okrętów liniowych przyjęły rezolucje: rozwiązać Czeka, wypuścić wszystkich więźniów politycznych i wolność prasy”.

O 22.15 Zinowiew śle do Lenina telegram z informacją, że w wypadku wybuchu powstania w Kronsztadzie władza bolszewicka w Piotrogrodzie może liczyć jedynie na 5 tys. uczniów szkół wojskowych i pewnych członków partii. I to wszystko. Ale Zinowiew jeszcze ma nadzieję, że to nie powstanie, tylko bunt, który można będzie spacyfikować bez walki.

 „W Kronsztadzie wszystko jest jeszcze niejasne” – łudzi wodza bolszewików.

W samym Kronsztadzie nikt nie ma złudzeń. Rezolucja przyjęta na wiecu na pl. Kotwicznym to praktycznie ogłoszenie powstania przeciw władzy bolszewickiej. W nocy na okrętach poszeptuje się, że jutro trzeba będzie ruszyć do walki z komuną. Marynarz Jurin zapomina, że poza Kronsztadem działa bolszewicka cenzura. Późną nocą zasiada nad listem do ojca: „Przegnaliśmy komunę, nie ma u nas komuny”.

A jego kolega Sziłow do swego ojca pisze po prostu: „U nas w Kronsztadzie powstali wszyscy marynarze”.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.