Odpowiednia propaganda to szczególny oręż wszelkiej maści dyktatorów. Klasyczny przykład dyktatorskiej propagandy wspominamy dziś. Do wydarzenia doszło 19 sierpnia 1981, a W. Kalicki tak to wspomina:

Na liczącym niemal 80 m pokładzie startowym amerykańskiego lotniskowca atomowego USS „Nimitz” od świtu krzątają się dziesiątki żołnierzy obsługi lotniczej. Na mundurach mają kamizelki w jaskrawych kolorach, na głowach – wielkie hełmy i słuchawki chroniące uszy przed hałasem samolotowych silników.

Samoloty rozpędzane są na pokładzie przez parowe katapulty. Straszliwie ryczą silniki. Jeden po drugim myśliwce F-14A Tomcat odrywają się od pokładu i od razu ostro nabierają wysokości. Oba samoloty należą do dywizjonu VF-41 Black Aces stacjonującego na USS „Nimitz”. Samolot prowadzący z kodem taktycznym Fast Eagle 102 pilotują mjr Henry Martin Kleemann, przez kolegów nazywany „Hank”, i por. David J. Venlet. Skrzydłowy Fast Eagle 107 pilotowany jest przez por. Lawrence M. Muczynskiego „Music” i ppor. Jamesa Phillipa Andersona „Amosa”.

To nie będzie spokojna misja.

Płk Muammar Kaddafi, który w 1969 roku dokonał przewrotu wojskowego i przechwycił władzę w Libii, od początku zaprezentował się jako twardy przeciwnik Zachodu. Zlikwidował amerykańskie i brytyjskie bazy wojenne, znacjonalizował przemysł naftowy, wziął pod swoje skrzydła liczne ruchy narodowowyzwoleńcze i grupy terrorystyczne. W 1973 roku Kaddafi, niezgodnie z prawem międzynarodowym, ogłosił rozszerzenie strefy libijskich wód terytorialnych z 12 mil morskich do 300 mil. Libijski dyktator zaczął sobie rościć prawa do wód zatoki Wielka Syrta u wybrzeży Libii, rozciągającej się na 465 km ze wschodu na zachód i na 115 km z południa na północ. Na wodach Wielkiej Syrty od lat przeprowadzała wielkie manewry amerykańska VI Flota, operująca na Morzu Śródziemnym. Uzurpacja płk. Kaddafiego początkowo niczego nie zmieniła – Amerykanie nadal urządzali manewry na wodach zatoki. Dopiero po uwięzieniu amerykańskich zakładników w budynku ambasady w Teheranie prezydent Jimmy Carter zabronił VI Flocie prowadzenia ćwiczeń na wodach Wielkiej Syrty. Prezydent nie chciał drażnić Kaddafiego, który wspierał rewolucję islamską w Iranie.

Ale gdy prezydentem Stanów Zjednoczonych został Ronald Reagan, a zakładnicy w Teheranie zostali zwolnieni i wrócili do domu, marynarka wojenna poprosiła Waszyngton o zgodę na wznowienie manewrów na wodach Syrty. Przed 5 dniami zapadła decyzja przeprowadzenia ćwiczeń. Dowódca VI Floty adm. Bowden otrzymał instrukcję, że jego piloci w żadnym wypadku nie mogą niesprowokowani otworzyć ognia do samolotów libijskich.

Przedwczoraj potężna armada składająca się z 14 krążowników i niszczycieli oraz 2 lotniskowców, USS „Nimitz” i USS „Forrestal”, niosących w sumie 150 samolotów, wpłynęła na wody Wielkiej Syrty. W ciągu 2 dni ćwiczeń libijskie samoloty ponad 70 razy usiłowały przedostać się bezpośrednio nad lotniskowce i swoimi manewrami zakłócić amerykańskie ćwiczenia. Za każdym razem intruzi przechwytywani byli przez patrolujące myśliwce F-14A Tomcat, które nie używając ostrej amunicji, spychały Libijczyków w przestrzeń powietrzną nad Afryką.

Mija 7.00. Radar na lotniskowcu namierza 2 libijskie samoloty szturmowe produkcji radzieckiej Su-22M-2, które wystartowały z lotniska w byłej amerykańskiej bazie lotniczej Wheelus koło Trypolisu. Krótko po tym oba Su-22 pojawiają się na ekranie radaru samolotu rozpoznawczego Hawkeye, krążącego nad lotniskowcami na wysokości 21 km.

Libijskie szturmowce szybko zbliżają się do amerykańskich okrętów.

Kontrola przechwytywania lotniczego na pokładzie „Nimitza” poleca tomcatom ruszyć naprzeciw libijskim intruzom. Dwa tomcaty i dwa Su-22 lecą teraz wprost na siebie. Dzieli je 20 mil.

Tomcaty rozluźniają szyk, lecą w odległości 1600 m jeden od drugiego. Piloci są spokojni. Czeka ich jeszcze jedna procedura przechwycenia intruzów i zmuszenia gwałtownymi manewrami w powietrzu do powrotu na libijskie lotnisko.

Niespełna minutę później Kleeman melduje:

 – Mówi 102. Intruzi mają nas na swoim nosie, teraz 8 mil.

10 sekund później nadaje:

 – Mówi 102. Jesteśmy na wysokości 20 tys. stóp, 6 mil.

W eterze aż gęsto od meldunków, rozkazów, wskazówek pilotów obu tomcatów, pilotów innych maszyn znajdujących się w powietrzu, kontroli przechwytywania na USS „Nimitz”.

Amerykańscy piloci widzą już nadlatujących Libijczyków. Za kilka sekund miną się. Nagle jeden z Su-22 z minimalnej odległości 300 m odpala w ich stronę rakietę R-13 powietrze-powietrze. Dziwny to atak, bo radzieckiej konstrukcji R-13 jest naprowadzana na ciepło samolotowego silnika, więc raczej nie ma szans, by namierzyć i trafić cel nadlatujący z przodu.

Zwinne tomcaty gwałtownym manewrem uchylają się przed rakietą. Libijskie Su-22 przelatują tuż pod nimi.

 – Dwa Fittery strzelają w mojego dowódcę – nadaje „Music” Muczynski. W lotniczym kodzie NATO Fitter oznacza radzieckiego Su-22.

Zszokowany Kleeman coś bełkocze.

 – Tu 102, wystrzelono do nas – kończy.

W eterze rozpętuje się piekło. Kontrolerzy z „Nimitza” dopytują się, co się stało, piloci jakichś samolotów tłumaczą im, co usłyszeli od załóg zaatakowanych tomcatów.

Libijczycy zawracają w stronę Afryki i uciekają z maksymalną prędkością. Ale tomcaty są nie tylko zwrotniejsze od radzieckich szturmowców, ale i dużo szybsze. Amerykanie błyskawicznie siadają na ogonach napastników.

Przepisy amerykańskiego lotnictwa wojskowego dają każdemu pilotowi biorącemu udział w akcji bojowej, także w czasie pokoju, wolną rękę w sytuacji, gdy zostanie ostrzelany. Kleeman nie zastanawia się długo. Namierza skrzydłowego Su-22 i wystrzeliwuje rakietę Sidewinder. Trafia ona w tylną część kadłuba Su-22. Libijski samolot płonie jak pochodnia, ale pilot szczęśliwie katapultuje się. Po chwili w powietrzu rozwija się biała czasza spadochronu.

Ktoś pyta przez radio Kleemana:

 – Czy zestrzeliłeś jednego z nich?

 – To był czysty cel – odpowiada na luzie Kleeman.

 – Chcesz, żebym zestrzelił mojego gościa? – pyta „Music” Muczynski.

 – Potwierdzam, strzelaj, zestrzel go! – nawołuje Kleeman.

Samolot Muczynskiego jest już bardzo blisko Libijczyka. Tak blisko, że gdy jego sidewinder trafia ściganego Su-22, Muczynski musi wyrwać w górę, by nie zostać trafionym odłamkami libijskiego samolotu.

 – Fox 2 zabity przez Music. Fox 2 zabity – nadaje tryumfalnie.

 – Dorwałeś go? – pyta Kleeman.

 – Tak jest, zabiłem go – wyjaśnia „Music” Muczynski. I zaraz dodaje: – Fox 2 zabity, jego spadochron się nie otwiera, spada swobodnie.

Pół minuty później zupełnie zdezorientowane dowództwo USS „Nimitz” nadaje poniewczasie:

 „102, 107, macie pozwolenie na bronienie się, przekazuję z okrętu”.

Oba tomcaty podchodzą do lądowania na „Nimitzu”.

Godzinę później libijskie helikoptery ratunkowe nadlatują nad akwen, nad którym doszło do walki. Amerykańskie samoloty patrolowe krążą nieopodal, rejestrując przebieg akcji ratunkowej.

Wykorzystując zaabsorbowanie Amerykanów helikopterami, od strony Libii nadlatują z wielką prędkością 2 libijskie myśliwce Mig-25. Usiłują przeprowadzić symulowany atak na „Nimitza”, ale para patrolujących tomcatów przechwytuje je i agresywnymi manewrami zmusza do powrotu na południe. Gdy tomcaty przestają się nimi interesować, Libijczycy zawracają i próbują postraszyć lotniskowiec. Znów interweniują tomcaty, Libijczycy zawracają, a potem próbują nadlecieć nad „Nimitza”. Wreszcie kończą zabawę w kotka i myszkę, włączają dopalacze i zmykają na zachód.

Wieczorem libijska telewizja emituje wywiad z pilotem mjr. Khaledem Maeeną, który pilotował jeden z migów usiłujących przedostać się w pobliże „Nimitza”. Major oznajmia, że osobiście odpędził 6 bombowców F-14 amerykańskiej marynarki w stronę ich lotniskowca. Amerykańskie samoloty były w drodze, by zaatakować wiele libijskich miast, wyjawia Maeena. Potem major dziękuje płk. Kaddafiemu, a także ludowi Rosji, za zaopatrzenie go w samolot Mig-25, który pozwolił mu bronić ojczyzny przed samolotami amerykańskiego agresora poprzez zestrzelenie wszystkich 6, które próbowały wylądować i ukryć się na swoich lotniskowcach.

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.