Beztroskie życie aż prosi się o bezsensowną śmierć. 14 września 1927 roku taką właśnie śmiercią zginęła światowej sławy amerykańska tancerka Isadora Duncan. Oto przebieg wypadków w ujęciu W. Kalickiego:

Poranek jakich ostatnio na lekarstwo: Isadora Duncan budzi się w pokoju w hotelu Negresco w Nicei w znakomitym humorze. Wczoraj, wczesnym wieczorem, do jej drzwi zapukał młody, przystojny mężczyzna w poplamionym kombinezonie mechanika samochodowego. Isadora spała, więc służąca zaanonsowała przybysza jej nieodłącznej przyjaciółce Mary Desti: „Następny młody człowiek do miss Duncan”.

Młodzi mężczyźni i szampan z najlepszego, 1911 rocznika, a w miarę narastania kłopotów finansowych szampan z każdego rocznika, no, prawdę mówiąc, każdy alkohol, wody toaletowej nie wyłączając (ale tylko jako składnik robionych z niedopitych resztek koktajli), to największe pasje i pocieszenia 50-letniej artystki, która odmieniła oblicze tańca scenicznego.

Duncan zerwała z kanonami tańca akademickiego. Wbrew tradycji, swą sztukę tańca zespoliła z muzyką poważną; Bacha, Beethovena, Chopina, Schuberta, Czajkowskiego. Stworzyła własny system ruchu tanecznego oparty na wzorach zaczerpniętych z antycznej sztuki greckiej, tańców ludowych i towarzyskich, a nawet na ruchach sportowców. Boso, w stylizowanej greckiej tunice, z której od czasu do czasu wypadała jej naga pierś, z rozpuszczonymi włosami, swą niesamowitą witalnością i uczuciowością odrodziła taniec sceniczny jako sztukę wysoką. Teraz świat uważa Duncanowską rewolucję za oczywistość, za wspólne dobro ludzi kulturalnych, ale twórczyni tego przewrotu schodzi ze sceny pokonana przez czas.

Otyła 50-latka zachwyca w tańcu już tylko najwierniejszych przyjaciół. Z szalonych lat belle époque zostało jej tylko zamiłowanie do luksusu. Jest bez grosza przy duszy, wierni przyjaciele wykupują ją z hoteli, w których nie płaci za apartamenty, często chodzi głodna.

Ale nie spuszcza z tonu. Mieszka w eleganckim hotelu Negresco w Nicei, porusza się taksówkami, pije i romansuje.

Isadora rozpaczliwie potrzebuje miłości, akceptacji, bliskości, seksu. Miewa romanse z kobietami, ale przede wszystkim z mężczyznami. Miejsce wielkich artystów i wielkich panów, składających u jej stóp swą sławę i ogromne majątki, zajęli teraz młodzi marynarze, kelnerzy, fryzjerzy, sprzedawcy sklepowi. Duncan wypatruje ich w tłumie i całkiem otwarcie wzywa do swego apartamentu – na jedną noc. Nazywa ich swoimi serafitami albo po prostu smacznymi kąskami. Niedawno w Marsylii, podczas kolacji w większym towarzystwie, pokłóciła się z poetą i dramaturgiem Jeanem Cocteau o zwabionego do stolika przystojnego marynarza. Przyjaciele ze śmiechem rozsądzili spór: ten młodzieniec należy się Isadorze. I Duncan bez krzty wstydu zabrała go do siebie.

Fascynacja Isadory mechanikiem samochodowym zaczęła się, jak niemal każde jej zauroczenie kolejnym serafitą, w knajpie. Parę dni wcześniej Isadora i Mary Desti ruszyły późnym wieczorem na 10-kilometrową, pieszą wędrówkę nadbrzeżną drogą z Nicei do kąpieliska Juan-les-Pins. Tam znalazły restaurację dla miejscowych w malutkim domku nad wodą. Nazywała się, od nazwiska właścicielki, Tetu. Przyjaciółki jadły wspaniałą bouillabaise. Gdy Mary popijała czerwone wino, zauważyła, że Isadora uśmiecha się do kogoś za jej plecami. Odwróciła się i wykrzyknęła zniesmaczona:

 – Dobry Boże, przepijasz do jakiegoś szofera!

Isadora nie dała się zbić z pantałyku. Pół żartem, pół serio wyjaśniła przyjaciółce, że młody mężczyzna to nie szofer, lecz grecki bóg w przebraniu, a na zewnątrz stoi jego rydwan.

No i stał. Francuski wyścigowy kabriolet amilcar grand sport, z długą maską, z przypominającymi skrzela rekina otworami wentylacyjnymi po bokach, niezwykle ciasną kabiną i wielkimi, opływowymi błotnikami nad przednimi i tylnymi kołami, miał z tyłu kadłuba wymalowane czerwone, białe i niebieskie koła, wariację na temat narodowych barw Francji. Na masce sportowego cacka dumnie prężyła się spora figurka pegaza.

Duncan była na równi zafascynowana młodym kierowcą, jak i jego sportowym rydwanem. Jej zachwyt dla amilcara był tym większy, że właśnie zmuszona była sprzedać swoje wysłużone renault kierownictwu hotelu Negresco, by oddać długi i móc nadal tam mieszkać. Tancerce wydawało się, że sportowy kabriolet przed knajpką Tetu to bugatti i tak też ochrzciła na swój użytek jego kierowcę.

Przed czterema dniami Isadora przypadkiem spotkała w barze hotelu Carlton w Cannes malarza i poetę, a nadto jej byłego kochanka, Francisa Picabię. Zaprosiła Francisa i jego żonę na przepyszne bouillabaise do baru Tetu w Juan-les-Pins. W barze zostawiła pani Tetu swój adres z prośbą, by przekazała go „greckiemu bogowi Bugattiemu” przebranemu za szofera.

Poprzedniego popołudnia Bugatti zjawił się w apartamencie Duncan, wyjaśniając, że madame Tetu dała mu adres hotelu i powiedziała, że pani Duncan chce kupić bugatti. Mary Desti bezceremonialnie spławiła młodego człowieka, ale jego wizytówkę lojalnie przekazała Isadorze.

Jak się okazało, Bugatti to mechanik samochodowy Benoit Falchetto, z mieszanej, włosko-francuskiej rodziny.

Isadora wraz z przyjaciółką wychodzą rankiem przed hotel Negresco, biorą taksówkę i jadą do miejsca pracy Falchetta – Helvetia Garage. Tam okazuje się jednak, że Falchetto musiał wyjechać do zleconej na mieście naprawy.

Isadora o 16.00 jest umówiona w swojej pracowni ze swym dawnym, wieloletnim kochankiem Parisem Singerem, synem arcybogatego króla maszyn do szycia Isaaka Singera. Przed wojną światową Paris, ojciec jej tragicznie zmarłego w wypadku synka Patricka – który wraz ze starszą o parę lat siostrzyczką i nianią utopił się w Sekwanie – otaczał Isadorę bajecznym luksusem. Egzotyczne podróże, najlepsze hotele, rezydencje, przyjęcia i festyny na kilkaset osób – to wszystko było mało. Dla Isadory Paris rozpoczął budowę luksusowego teatru nieopodal Champs Élysées, zdobionego płaskorzeźbami z wizerunkami Duncan dłuta Bourdelle’a. Na krótko przed wybuchem wojny Singer, nie mogąc znieść niezliczonych, właściwie jawnych romansów Isadory, porzucił ją. Potem założył rodzinę, ale zawsze żywił do Isadory wielką sympatię. Teraz umówił się z byłą ukochaną w jej pracowni, by wręczyć czek na pokaźną sumę i wybawić ją, choć na krótko, z rozpaczliwych kłopotów finansowych.

Isadora sprytnie kombinuje – o 16.00 spotka się z Singerem, weźmie czek i już może ruszać w miasto z Bugattim. Zostawia w garażu kartkę dla Falchetta, by przyjechał do jej pracowni o 17.00.

Po powrocie do hotelu Isadora kąpie się i poleca ułożyć sobie włosy. Jak mówi, chce wyglądać pięknie dla nich obu, dla starego i dla nowego kochanka. Jest w świetnym humorze, zapewnia przyjaciółkę, że czas okropnej, poniżającej biedy zaraz się skończy, że pieniądze za spisywaną przez siebie autobiografię pozwolą im ułożyć sobie dostatnie życie.

Grubo przed 16.00 Isadora i Mary wychodzą z hotelu Negresco i idą pieszo do pracowni na końcu promenady des Anglais. To spora otynkowana szopa, stojąca frontem do plaży, o ścianach w osobliwym łososiowym kolorze, z malutkimi, pomalowanymi na niebiesko drzwiami. Okna zabite są deskami – tancerka nie cierpi światła dziennego podczas ćwiczeń i występów.

Isadora jest w promiennym humorze. W pracowni co chwila tańczy od ściany do ściany. Najwyraźniej podniecają ją oba spotkania – z Singerem i Bugattim.

Pukanie do drzwi i… niespodzianka. To Bugatti-Falchetto. Przyszedł godzinę z okładem za wcześnie. Mary taktownie wychodzi do hotelu. Gdy Duncan zatopiona jest w intymnej rozmowie z mechanikiem, wkracza Singer. Jeden rzut oka i nie ma wątpliwości, co robi tu młody przystojniak.

 – Widzę, że się nie zmieniłaś – zauważa zgryźliwie Singer.

Isadora zupełnie nieprzekonująco zmyśla, że młodzieniec znalazł się w jej pracowni, bo Mary chce kupić odeń samochód.

Falchetto jest trochę przestraszony sytuacją. Gdy Duncan mówi mu, by przyjechał tu z powrotem swoim samochodem o 21.00, natychmiast wychodzi.

Znużony jej wykrętami Singer oznajmia, że musi jechać, bo jest spóźniony, ale jutro wpadnie jeszcze raz, by dać Isadorze czek. Za drzwiami słychać klakson – to samochód Singera. Na odchodnym Singer macha przyjaźnie ręką – cóż tam miłostki Isadory, żar dawnych uczuć ciągle tli się w jego sercu.

Duncan wraca do hotelu Negresco. W apartamencie hamletyzuje, że utraciła i Singera (z jego czekiem), i Bugattiego z jego bugattim (a w istocie amilcarem).

Przychodzi rosyjski filmowiec Iwan Nikolenko, który od pewnego czasu zabiega o zgodę Duncan na sfilmowanie jej tańca. Isadora, właściwie już przekonana do tego projektu, decyduje się zjeść z Nikolenką kolację. Wychodzi z nim i z Mary do taniego baru Chez Henry naprzeciwko Negresco. Szyję owija wielkim batikowym szalem z ciężkiego krepdeszynu, z wymalowanymi wielkim żółtym ptakiem, niebieskimi chińskimi astrami i czarnymi chińskimi hieroglifami; same frędzle z obu końców mają po 0,5 m długości. Szal ten zaprojektowała Mary jeszcze w Nowym Jorku.

Francis Rose niedawno namalował w manierze kubistycznej jej portret w tym szale owiniętym wokół szyi. Na widok obrazu Isadora zawołała: „Francis, przeciąłeś mi szyję!”.

Po kolacji Isadora i Mary wracają spacerkiem do pracowni. Isadora tańczy i nuci pod nosem: „Znów jestem zakochana!”.

Gdy Falchetto podjeżdża pod drzwi, Duncan natychmiast wybiega z pracowni. Nie słucha Mary, która woła, że jest już chłodno, i chce jej dać swój kapelusz.

 – Adieu, mes amis, je vais à la gloire! (Żegnajcie przyjaciele, odjeżdżam ku sławie!) – woła rozochocona Isadora, sadowiąc się w ciasnym kokpicie amilcara.

Jej szal spływa malowniczo po karoserii, frędzle muskają tylną lewą oś. Widzi to Mary i woła:

 – Isadora! Isadora, szal! Zabierz szal!

Słowa giną w ryku silnika. Amilcar rusza ostro. Frędzle nawijają się na tylną oś i gwałtownie zadzierzgnięty szal łamie kark Isadory. Szarpnięcie jest tak silne, że jej ciało wylatuje z kokpitu i spada na drogę. Głowę Isadory ściągnięty przez oś samochodu szal wciąga między karoserię i koło.

Falchetto zatrzymuje samochód dopiero po 30 m. Biega jak porażona kołowacizną owca wokół samochodu i woła:  „Zabiłem Madonnę! Zabiłem Madonnę!”.

Źródło: Wikipedia.org

Opracowano na podstawie książki Włodzimierza Kalickiego „Zdarzyło się” wydanej w Krakowie 2014 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont.